Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
24
Halloween
Aletenniewidzialnyprzyjacieljestjakiśtaki…
Jaki?Krzysztofzanurkowałdoschowkapod
schodami.
Jakiśtakiokropniewysoki,chybaodpowie-
działacicho.Takcicho,żemążnieusłyszał.Takijakiś
dziwniezawysoki,moimzdaniem…
Czwartek
Żniwiarzezaczęlipracę.Pierwszeźdźbłazbożazcharak-
terystycznymszelestemkładłysięnaziemi,ściętepółkoli-
stymtańcemostrychkos.
Wnocybyłotakzimno,żewszyscyspalipoubiera-
niwciepłeswetry,rajtuzyorazgrubeskarpetyiczap-
ki.Grzejnikolejowystanąłwpokojusynka.Jedenter-
mowentylatorwsypialnirodziców,druginaparterze,
przyschodach.Ogrzewaczepracowałycałąnoc,nadra-
nemokazałosię,żetylkotrochępodniosłytemperaturę
wdomu.Lepiejtoniżnic.Chormańskiwstałpierwszy,
oszóstej,żebyzrobićśniadaniedlaresztyrodziny.Droga
dokuchniwiodłaprzezsalon.
TymrazemAnastazjinieobudziłżadendziwny,me-
talicznydźwięk,tylkokrzykmęża.Krzysztofwołałżonę.
Wrzeszczał.
Anastazja!Chodźtu!Chodźtunatychmiast!Ana-
stazjaaaaaa!
Zerwałasięnarównenogi.Odrazuwybiegłazsy-
pialni,nieszukająckapci.Zbiegajączpiętra,omałonie
wywinęłaorła,kiedynadepnęłanapracującytermowen-
tylator,stojącyprzyschodach.