Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
znieruchomiała.Nieprzestałajednakbełkotać
płaczliwie.Ktośprzytomniejszywyjąłtelefon
komórkowyizadzwoniłpopogotowieoraz,nawszelki
wypadek,napolicję.Ikiedywreszciepociągwjechał
nastacjęWarszawaWłochy,naperonieczekałojuż
kilkusolidniezbudowanychsanitariuszyidwóch
mundurowych.Zafundowalipacjentcezastrzyk
uspokajający,wyciągnęlizwagonuizapakowali
dokaretki.
***
Lódstałazespuszczonągłowąnaastronomicznie
drogimperskimdywanieiczułasięwyjątkowogłupio.
Tamcośbyłopowiedziała.Czułamto…prawie…
Niemożliwe.Naszeczujnikiwykryłyby
tonatychmiastodpowiedziałjejsiedzący
zaeleganckimmahoniowymbiurkiemmężczyzna.
Miałnasobiepelerynęszytązbordowegoaksamitu
iozdobionązłotymhaftem.Byłtoznak,przypominający
literęRzłączonąplecamizeswoimlustrzanym
odbiciem.PodpelerynąnosiłgarniturodArmaniego.
Jegolewądłońzdobiłpierścieńzesporychrozmiarów
rubinem.Zarównoon,jakidrugiklejnotumieszczony
wzłotejopascenajegoczolejarzyłysiędelikatnym
purpurowymświatłem.
FacetnosinasobiemajątekpomyślałaLód.
Wyglądanaluksusowegoascetę.Nadodatek
przystojnegoluksusowegoascetę.
Odpędziłaodsiebienatrętnąmyśl.Zdawałasobie
sprawęzfaktu,żewojowniczkiczęstozostawały
kochankamimagówzsyndykatu.Temumagowijednak
jakimścudemudałosiępozostawaćabsolutnie
obojętnymnawszelkieichzakusy.Wtejsferze
prezentowałpełenprofesjonalizm.Niesypiamy