Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
IgłaznieruchomiałaiMercedesusiadłaprosto.
Pięćdziesiątfuntówtowedługtutejszychstandardów
niebyłdużyzakład–zaledwiewystarczającoduży,
bystanowićdodatkowąatrakcjęprzyrozgrywce,ale
komuśtakiemujakBarringtontepieniądzemogły
wystarczyćnapółroczneutrzymanie.Wpokojurozległ
sięszmerzainteresowania.Dlaprzyjaciółjejojca
jedynąrzecząlepsząodgrywbilardbyłozarabianie
pieniędzyprzybilardzie.
Howezaśmiałsięzwielkąpewnościąsiebie.
Wyciągnąłportfelirzuciłnastółkilkabanknotów.
–Przyjmujęzakład.
–Kapitanie,czyzechcepanpostawićnasiebie?
–zapytałLockhart,zgarniającpieniądze.
Barringtonbezzażenowaniapotrząsnąłgłową.
–Niegram,jeśliniemogęsobiepozwolić
naprzegraną.Zwyklegrywamoznaczniemniejsze
stawki.
Ojcieczaśmiałsięipoklepałgopoplecach.
–Mamnatosposób,kapitanie.Poprostuniechpan
nieprzegrywa.
KapitanBarringtonprzegrałdwiepierwszepartie,
apotemwygrałtrzeciąiczwartą.WówczasCarlisle
podniósłstawkę.
–Podwajamy?
–Oczywiście–odrzekłHowezjeszczewiększą
pewnościąsiebie.–Ajakżebyinaczej?
Mercedeszastanawiałasię,czytowszystkobyło
ukartowaneprzezCarlisle’aijejojca.Czyżbydotego
stopniabylipewniumiejętnościBarringtonaiarogancji
Howe’a?Jeślitak,przeprowadzilirzeczpomistrzowsku.