Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WłaśnieKasiazastanawiałasię,kiedyzacznieszmniezdradzać
powiedziałamzaczepnie.
Kasiu,mężczyznazdradzakobietętylkowtedy,kiedyonaniedostarcza
mutego,czegoonpotrzebuje.Mojażonanaraziedbaomnie,więcniemam
potrzebyjejzdradzać.UśmiechnąłsięjakRhettButlerdoScarletticmoknął
mniewpoliczek.Możeciemniedalejobgadywać,jadęzSamantą
poKrzyśka.
Szesnastegomajanaświatprzyszłanaszacóreczka.Wszystkoposzło
dobrze,dzieckourodziłosięzdrowe,mierzyłoiważyłojaktrzeba.
Robertowioczybłyszczałyzradości.Podejrzewam,żedopieroteraz
uwierzył,żetojegodziecko,anieAndrzeja.Wątpliwościniemogłobyć
żadnych:tesameogromneoczy,czarnewłoskiiślicznabuzia.Andrzejnigdy
byniespłodziłtakładnegodziecka!Naszacórkamiaławyjątkowobujną
czuprynę.Pielęgniarkizawiązałyjejczerwonąkokardkęnaczubkugłowy.
Kiedywzięłamnaręce,obudziłasię,spojrzałanamniei…zaczęłaryczeć.
OddałamRobertowi.Momentalnieprzestałapłakać.
Nawettakiemaleńkiekobietkipotrafiszwsobierozkochać
powiedziałamzuśmiechemdomęża.
Tenporódzniosłamowielelepiej.Kiedyśkobietadłużejzostawała
wszpitalu,terazwypuszczalijużwtrzeciejdobie.Niewiem,czytodobry
pomysł,bowszpitaluchociażmożnasiębyłowyspać,wdomuniemiałam
takiejmożliwości.Maławyłacałyczas,uspakajałasiętylkonakachtatusia.
Robertpodprofesjonalnymokiempielęgniarkinauczyłsięprzewijać,
przebieraćikąpaćnaszemaleństwo.Przezpierwszetygodnierobiłwszystko
sam.Małagouwielbiała.Drugąosobą,którązaakceptowała,byłKrzyś,agdy
trochępodrosła,jejprzyjaciółkąstałasięSamanta.Jazajmowałamostatnie
miejsce.Niepowiem,sytuacjapoczątkowobardzomiodpowiadała,nie
musiałamwstawaćwnocy,borobiłtoRobert.Izaniechciałanawetssać
mojejpiersi.Musiałamodciągaćpokarm,którynastępniepodawałjejRobert
przezbutlę.Izabyłacóreczkątatusia,aKrzyś?Należałdomnie!Coprawda,
zbiegiemczasuwięźmiędzyojcemasynemstawałasięcorazmocniejsza,
Robertzaczynałbyćdlaniegonajlepszymprzyjacielem,alejazajmowałam
zawszeszczególnemiejscewsercunaszegosynaibyłamdlaniego
najważniejsząosobą.
ZachowanieIzyczasamibyłodlaRobertamęczące.Widziałam,żemiałtego
dośćizradościąwyjeżdżałdoBostonu,alepodwóchdniachchciałjużwracać
dodomu,boniepokoiłsięonas.Niepotrzebnie.Iza,kiedyniebyłoRoberta
wpobliżu,przypominałasobieomamie.Niepłakała,jadłaodciągnięty
pokarm,wnocyteżpotrafiłamuspokoić.ObecnośćRobertazmieniała
wszystko.Wtedyliczyłsiętylkotatuś.
Kilkatygodnipoporodziedostaliśmyzaproszenienaślubmojejkuzynki,
córkistryjaTadeusza.Robertnabrałochoty,żebynatoweseleiść.