Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1
PORANEK
Sana
Wszystkozaczęłosiępewnegopiątkowegoporanka,
kiedytopanBaldsonwezwałmniedoswojegogabinetu.
Mówisię,żejednachwilamożezmienićżycie,alenigdy
nieprzypuszczałam,żeprzekonamsięotymnawłasnej
skórze.
Szybkimkrokiemszłamprzezkorytarznaszejredakcji,
próbującupićłykcholerniegorącejkawy,wktórejnie
byłoanijednejkroplimleka,dlategoniemogłasię
wżadensposóbschłodzić.Czułamnasobiespojrzenia
ludzi,którzyprzyszlidopracyszybciejodemnie,
iwiedziałam,cosobiewtymmomenciemyślą.Byłam
tunajmłodszaiwedługnichpowinnampojawiaćsię
pierwszaiwychodzićostatnia.
Wmyślachpowtarzałamsobie,żetoniemusibyćnic
złegoimożeStarychcesiętylkospotkać,abyocoś
zapytaćocośzupełnienormalnego.
Taaa!Dobresobie.Samasiebieoszukuję.
Jeżelibyłobytocośniegroźnego,napisałbymailatypu:
poprawtekst,wtakimstanieniepuszczęgododruku!
Jeżelijednakbyłgotowystracićswójcennyczas,aby
wezwaćmniedosiebie,żartysięskończyły.
Noimójszóstyzmysłniezawiódł.
Cotomabyć?Rzuciłczymśnabiurkoidopiero
pochwilizdałamsobiesprawę,żetomójartykuł,