Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
aszczególnie,jakpanopowiadałotychbrylantowychkolczykach.
Nawetiprzedkolczykamimisiępanpodobał,chociażmapantwarz
ponurą.Dziękujępanuzaobiecanefutroiubranie,niezadługomisię
przydadzą.Aipieniędzywchwiliobecnejniemamanigroszaprawie.
Pieniądzebędą,dowieczorabędą,przyjdźtylko!
Będą,będąwtrąciłurzędnikjeszczeprzedwieczorem,przed
zachodemsłońca!
Apłcipięknejjesteśksiążęamatorem?Mówodrazu!
Jan…n…nie!Japrzecież…Panpewnoniewie,żejazpowodu
chorobyzupełniekobietnieznam.
KiedytakkrzyknąłRogożynwychodzinato,żejesteś,
książę,pomylony,atakichBógkocha.
Tak,takichBógmiłujewtrąciłurzędnik.
Aty,pieniaczu,chodźzemnązwróciłsięRogożyn
doLebiediewaiwszyscywyszlizwagonu.
Skończyłosięnatym,żeLebiediewdopiąłswego.Wkrótce
hałaśliwabandaskierowałasięwstronęWozniesieńskiego.Książę
musiałzawrócićnaLitiejną.Wilgotnobyłoimokro;książęwybadywał
przechodniów;okazałosię,żemazetrzywiorstydrogi.Postanowił
jechaćdorożką.