Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niektórerzeczyniedziejąsięprzypadkiem.
Komisarzkryminalnydodałbydotegojeszczejedną
myśl:kiedyprzypadekjużsięzdarzy,należałogowyko-
rzystaćdowłasnychcelów.
Itakzamierzałterazzrobić.Musiałzałożyć,żedwor-
cowyszpicelzarejestrowałjegoobecnośćiżeprędzej
czypóźniejopistegospotkaniatrafinabiurkoBeera
lubKühna,amożeiobunaraz.Ponieważsambyłpoli-
cjantem,bezproblemumógłprzewidzieć,jakiebędzie
następneposunięcieprzeciwnika.
Atooznaczało,żechociażtaknaprawdęniewyko-
nałjeszczeżadnegoruchudysponowałjużprzewagą.
Nieprawda…Dewartpoprawiłsamegosiebie.
Wykonałemruch,choćjeszczechwilętemuniezda-
wałemsobieztegosprawy…Obróciłsię,szukając
wzrokiemwejścianadworzec,aleanidziewczynki,
anitowarzyszącejjejstaruszkiniebyłojużnaschodach.
Pewniewytworyswojejciężkiejpracyoferowałyteraz
innympodróżnym.Podałempomocnądłońpotrze-
bującym…dodałpodnosem.
Niektórerzeczyniedziejąsięprzypadkiem.
Rozdział3
WdrodzenarynekDewartwspominałopowieści
starejtkaczki,szczególniezaśwyzyskbiednychcha-
łupników.Kiedydotarłdocelu,nawłasneoczyprze-
konałsię,jakwielkiefortunypośrednicyzarabialiich
kosztem,handlująctekstyliami.Śladydawnejzamoż-
nościkupcówmógłpodziwiać,patrzącnakamienice
27