Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dewartzachichotałnamyśl,żetakinumerchętnie
wywinąłbyswojemuszefowi,gdybyoczywiścienatu-
ranieposkąpiłamutalentumalarskiego.Jużmiałsię
zaśmiaćnagłos,gdywzrokpadłnakolejkęwiernych
zmierzającychdoołtarza,byprzyjąćkomunię.Wielu
wspierałosięnakulach,innychwiezionowwózkach
inwalidzkich,zktórychwystawałynienaturalniepowy-
ginanekończyny.
Przedoczamistanąłmuszpitalpolowy,doktórego
trafiłuderzonyszrapnelemwramię,idziesiątkiza-
bandażowanychmumiiniedorozpoznania.Jękibólu
iprośbyoskróceniecierpienia,jakieconocniosłysię
pocałejsali,byływciążżywe,jakbydziałosiętowczo-
raj.Westchnąłgłęboko,alenieprzyniosłotoulgi,wręcz
przeciwnie,miałwrażenie,żepowietrzeprzepełniapa-
lącyogień...
Nagleusłyszałjękdziecka.Błyskawiczniespojrzał
wkierunkunawygłównej,ujrzałmożedziesięciolet-
niegochłopcależącegonaposadzce,obokktóregostał
wózekinwalidzki.Musiałzniegospaść,tłukącsiębole-
śnie,jakożezarównoręcejakinogimiałsparaliżowa-
ne.Dewartpatrzyłnajegoojca,niemalczującwysiłek,
jakitenwkładał,bybezwładneciałosynaunieśćipo-
sadzićzpowrotemnamiejscu.Jednocześniebiłodnie-
gospokój,nawetztakiejodległościdawałosięwyczuć
wielkąmiłośćrodzicadoswojegodziecka.
Rozdającykomuniękapłanpodszedłdowózka,po-
głaskałgłowęchłopca,szepnąłcośnauchonajpierw
jemu,anastępnieojcu,poczympodałopłatek.Chwilę
potemodjechali,odprowadzaniwzrokiemprzezDe-
warta.Kiedyzniknęli,poczułprzejmującąpustkę.Wie-
21