Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dewartwestchnął,wspominającukryteprzejściewio-
dącezaołtarzemkaplicyloretańskiej,potemschodytak
wąskie,żeztrudemsięnanichzmieściłorazprzetarty
iprzeżartymolamidywanzupełnieniepasującydoele-
mentówtajemniczejukładanki.
Cobędziedalej?zacząłsięzastanawiać.
Naglepoczułburczeniewbrzuchu.Jużmiałponownie
spojrzećnazegarek,alezrezygnował,wolałniedener-
wowaćsiębardziej.Zołtarzadobiegłdźwiękdzwonków,
bezwiedniezerknąłwtamtąstronę,wzrokpadłnagołą
pupęaniołka.
Dewartniepowiedziałbytegonagłos,alewtejchwili
miałochotędokładnietakisamgestwykonaćwkierun-
kuopataPallentina.Więcej!Gdybymógł,wróciłbyna-
tychmiastdopokoju,spakowałwalizkiizsamegorana
sięwyprowadził.
Niechciałjednakrobićprzykrościwujowi.
Rozdział3
Zjednejstronybyłtakzmęczony,żemiałochotęod
razupopowrociedopokojuwziąćkąpielirzucićsię
dołóżka,zdrugiejjednakkiszkigrałymutakgłośnego
marsza,żewiedział,bezkolacjisięnieobędzie.
Tegodniawieczerzawdomugościnnymopatamiała
byćniezwykleuroczysta,opróczduchownychzapowie-
dzianokilkugości,wtymmiejscowychfabrykantów.
Dewartowibyłotoniewsmak,leczjeśliniechciałsię
kłaśćspaćzpustymżołądkiem,musiałodłożyćdziwac-
twanabok.
23