gopoznać,boniktinnyniemakolorowychpantalonówzflaneli,
itakiegojakonsurdutazżółtejkitajki.Otojeszczejedenznak:gdy
chodzi,tozawszemacharękami.Jeszczebywałonieboszczykprezes,
DenysPiotrowicz,kiedygozdalekazobaczy,woła:
—Patrzcie,patrzcie,jużsięsuniewiatrak!