Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1
BIAŁASUKNIAIOGNISKO
Dopokojuwpadasłońceiświeciwprostnarozłożonąkanapę,
naktórejwłaśnieleżę.Niemamnajmniejszejochotywstawać,alegdy
zaczynamsiępocić,poddajęsię.Wstajęimocnymruchemprzesuwam
zasłonę,urywającprzytymdwieśrodkoweżabki.
Aniechtoszaragęś!
Siadamzpowrotemikryjętwarzwdłoniach.
Kiedytowszystkosiętakpopsuło?
Wmomencie,gdyFilipwystawiłmnienapośmiewiskoprzedmoją
ijegorodzinączyjużwcześniej?
Takczysiak,towszystkomojawina.Cośjestzemnąnietak.Pani
Krysiakowamarację.To,cowydarzyłosiętydzieńtemu,jestkarą
zato,cozrobiłam.
Niezasługujęnaszczęście,miłośćispokojnerodzinneżycie.
Nikt,ktozabił,natoniezasługuje!
Samaprawda.
Oli,mogęwejść?
Jużweszłaśzauważam.
Ulasiadanakrześleprzybiurku,któreznajdujesiępolewejstronie
odkanapy,izaczynaukładaćporozrzucanekosmetyki.
Alemasztubajzel.
Wszystkomijedno.Wzruszamramionami.
Ato?Wskazujesuknięślubnąwiszącąnadrzwiachszafy.Nie
chceszjejpociąć,wysmarowaćbłotemalbospalić?
Ula,amymamypopiętnaścielat,żebytakrobić?Pozatym…
Machamręką.Gdybytylkotocośpomogło.
Pomoże.Właśnie,żepomoże.Zaufajmi.
Wstajeiściągamojąwymarzonąkreację.
Wstawaj.Patrzynamniezielonymioczamipodkreślonymi
czarnymeyelinerem.
Ależechcesztozrobićteraz?
Nie,zarok,wiesz?Pukasięwczoło.Podnośteswojekrągłe
pośladkiiidziemy.
AleUla…Próbujęprotestować,chociażwiem,żejestem