Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Aleprzecieżto,cosięwydarzyło,niebyłozwykłym
wypadkiem.Trochęrozmawianoodotychczasowymżyciu
oskarżonej,trochęojejdzisiejszymczynie,trochę
opoglądach,wyborachżyciowych,któredoprowadziły
dotego,żezrobiłato,cozrobiła.
–Jeżelimiałabymwyrazićsięzwięźlecodoswoich
konkretnychzamiarówdotyczącychwypadku,
odpowiadam,żechciałamzostaćwinnąśmierciwiększej
liczbyosóbzapomocąśrodkatransportu.Pozatymnie
mamnicistotnegodododania–zeznała
nazakończenie.–Chciałabymtylkopowiedzieć,
żewżadensposóbnieżałujętego,codziśstałosiętam,
naulicy.Niezamierzałamzabijaćtychkonkretnychosób,
byłomiobojętne,ktozginie.Chodziłoprzedewszystkim
ozasadę.
–Jakązasadę?
–Mojązasadę,doktórejstopniowodojrzewałam.
–Proszęuściślić.Conazywapanizasadą?
–Jeślipanchce,mogęzdefiniowaćtęzasadę.Polega
natym,żejeżelispołeczeństwomasumienieniszczyć
jednostkę,działatowobiestrony,jednostkamożebez
żadnychoporówiwyrzutówsumienianiszczyć
społeczeństwo.Natympolegatazasada.
–Czymówiąconiszczonejjednostce,mapaninamyśli
siebie?
–Owszem.
–Czylipaniczynbyłzemstąnaspołeczeństwie?
–Tak.
–Czynachodniku,naktórypaniwjechała,byłktoś,
nakimkonkretniechciałasiępanizemścić?
–Chybanie.Tobyłbyzbytdużyzbiegokoliczności.
Pozatymniechciałamzabijaćkonkretnychosób,już
topanutłumaczyłam.
–Kiedypanitomówi,uśmiechasiępani.Dlaczego?
–Niewiem,czysięuśmiechamanidlaczegosię
uśmiecham.Alemyślę,żesięnieuśmiecham.
Nikomuzresztąniebyłodośmiechu.
WaleiObrońcówPokojuiwpraskichszpitalach,dokąd