Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
DwierozmowyzJanemMalewskim
razumajątendencjędoposługiwaniasięwiedzą.Żebytozilu-
strować,możetrochęwsposóbprzesadny,damprzykład:jak
ktośmówionożyczkach,todlanichjesttoodrazukompleks
kastracyjny,gdyjakaśdziewczynamówiomiłościdoojca,to
zarazkompleksedypalny.Wtensposóbzamykająsobiedrogę
dotego,abydojrzećcałytenzespół,najpierwtrzebaemocjo-
nalniewejśćwprzeżyciapacjentaipotemdopierorozpraco-
waćgoteoretycznie.
Tutajchciałbymdodać,żekierunekpsychologiiegowla-
tach50.-60.bardzotoblokował.Byłkierunkiemintelektual-
nymistądpowstałatakaopiniaopsychoanalizie,żejestbar-
dzoprzeintelektualizowana.Aponieważtoniewystarcza,to
proponujesięwłączenieinnychrodzajówterapii,np.tera-
pięspotkaniowączytzw
.pracęzciałem.Nieprawdąjest,że
współczesnapsychoanalizaniezajmujesięemocjonalnością
albożeniemówiociele.Bardzosięwłaśniezajmujedozna-
niamicielesnymiinietrzebawprowadzaćodrębnejterapii.
Oczywiścieteoriateżjestważna,maswojemiejscewna-
stępnymetapiemyśleniaopacjencieibazujenaemocjach.
Wprzeciwnymraziegroziłobyniebezpieczeństwopowstania
dzikiejpsychoanalizy.
PiotrDrozdowski:Czylibyłabytoewolucjawkierunkumożliwościwy-
korzystaniaemocjonalnościanalitykawznaczeniunowego„narzędzia
pracy”?
JanMalewski:Tak,jeślistoisięnastanowisku,żespotkanietera-
peutycznebazujenaemocjonalności.Dotyczyto,najogólniej
mówiąc,ujęciaemocjonalnościjakonarzędziapoznania.Wła-
ściwietoPaulaHeimannzapoczątkowałaswoimartykułem
to,conapoczątkuniebyłoMelaniiKleinnarękę,gdyżtro-
chęsiętegoobawiała.Uważała,żeotwieramywtensposób
drogędotego,żewszystkobędziemyDzwalać”napacjenta.
56