Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PowrótSaturna
Romanarobisobielisty.Piszedługopisem
nawyrwanejzzeszytukartcewlinie.Wczorajzrobiła
kolejnyspis–widziałamkartkę,kiedyprzechodziłam
przezjejpokójnabalkon.
biletmiesięczny
doradcakredytowy
Klára!!!
sądrejonowydlaBratysławyIII
mama–Skype
drogeria
kawa,cukier,herbata
świeczkizapachowe
Dobrzebyłoby,gdybyterazporozmawiała
naSkypie,żebyszybkoodhaczyćmamę.
–OBoże,dziecko,kiedyusiebieposprzątasz?
–Niemamczasu,mamuś.
–Zawszesięznajdziechwilka,choćbywsobotę.
Sobotaodzawszebyłaunichwdomudniem
sprzątania.Pokójwtlezamamąwyglądałczysto
ischludnie.Naszafieponadtrzydziestoletni
zadowolonyaniołekpodpierałdłońmiporcelanowy
podbródek.
–Nojaksięmasz?Cosłychaćwpracy?Już
cizapłaciła?
Romananieodpowiedziała.
–Cierpliwości,jeszczenawettrzechmiesięcytamnie
pracujesz.–Wgłosiemamysłychaćbyłoobawę.
–Nieważne.Ajaktysięmasz?