Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ3
Aleksandra
Spoglądamnazegarek,wduchudziękującBogu,
żewreszciedochodzipiętnastaimogęsiępowolizbierać
dodomu.RuchwMacuwweekendyjestwręcz
niewyobrażalnyijestemjużcałkowiciepadnięta.Poza
tymodsamegoranamuszęwysłuchiwaćszczebioczącej
midouchaAnety,którazdążyłajużsobieustawićzdjęcie
zOlechowskimiSikorskimnatapetęwtelefonie
iwprzerwachpomiędzyklientamiwkółkoodtwarza
wszystkiescenyzfilmówzichudziałem,któreakurat
znajdująsięnaYouTubie.Nasamąmyślotym,
żeobiecałamodwieźćjąpopracydodomu,wzbiera
wemnieponownafalazłości.Jeślichoćbyjeszczeraz
zacznieopowiadać,jakimisąwspaniałymiaktoramiijak
bardzocieszysięztegospotkania,toprzysięgam,
żewyrzucęjązsamochodunaśrodkudrogi.
Piętnaścieminutpóźniejsiedzęjużwswojejbiałej
toyocieaygoiczekamnaAnetę.Jakzwykleniebardzojej
sięspieszy,aprzywyjściupokazujejeszczecałejekipie
popołudniowejzmiany,zkimzrobiłasobiedziśzdjęcie,
iopowiada,jakimisąwspaniałymiikulturalnymi
mężczyznami.Prychamnasamątęmyśl,bonajwyraźniej
nigdynieczytałagazetinieoglądałatelewizji,skorotak
twierdzi.
Kiedyjestemjużdoprowadzonaniemal
doostatecznościizamierzamprzywołaćjąkrzykiem,