Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
miskizmakaronem.
Niejestemwielkąfankąryb,awidokowocówmorza
wywołujewemnieodruchwymiotnyiniewyobrażam
sobienawet,żebymmiaławziąćdoustprzyglądającą
misiękrewetkęczywyssaćmałżęprostozmuszli,ale
wtejchwilibyłabymchybaskłonnazmusićsię
dozjedzeniaczegokolwiek,byletylkozapełnićpusty
żołądek.
Makaronokazujesięcałkiemniezły,choć
jadodałabymdoniegotrochęwięcejsoli.Ewaznamnie
jednaknatyledobrze,żewmilczeniuwstajeodstołuituż
obokmojegotalerzastawiasolniczkę,poczymponownie
zabierasiędojedzenia.
Idzieszdziśdoklubu?pyta,kiedyjaposypujędanie
kolejnąporcjąsoli.
Nie.Kręcęgłową.Dziśmamwole,toznaczy…
niedokońca;wzięłamwolne,bomuszęskończyć
kostiumydoprzedstawieniadlafundacji.
Przyjaciółkaobrzucamójobficieposypanymakaron
oskarżycielskimwzrokiemikręcigłową.
Popierwsze,musiszprzestaćtylesolić,
botocholernieniezdrowe…
Wywracamoczaminauwagę.Robiętooddziecka.
Sólsypiędosłowniedowszystkiego,nawetdopłatków
zmlekiem,coEwawytykamizakażdymrazem,udając,
żezbierasięjejnawymioty,aleitakniezamierzam
przestaćtegorobić.Nicnieporadzę,żebezodpowiedniej
ilościsolikażdedaniesmakujetakjałowoipospolicie,
żerówniedobrzemogłabymzjeśćpodeszwęwłasnego