Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
latarni,aszumwodospaduzdawałsięwyciszaćszalejące
wjegosercuuczucia.Otejporzebyłotupusto,więc
mógłwsłuchiwaćsięwniegodowoli.Niegdyśbardzo
częstoprzychodziłtu,gdypragnąłbyćsam.Zwłaszcza
ponieudanychzabiegach.Wyrzucałsobiewtedy,żenie
podołał.Zupełnietaksamojakteraz.Przenikliwe,
wilgotnezimnociągnąceodwodypomagałomumyśleć.
OdkądKatarzynaodeszła,dużopił.Wpierwszym
odruchupragnąłzagłuszyćbólpojejstracie;opróżniał
butelkęzabutelką.Bardzoszybkoprzekonałsięjednak,
żetożadnewyjście.Promilemożeiodbierałyzdolność
logicznegomyślenia,alepotęgowałytargającenim
emocje.Sprawiały,żeból,któryodczuwał,stawałsię
jeszczesilniejszy.Gdysięupił,cierpiałjeszczebardziej.
Alanodetchnąłgłębokoizapatrzyłsięwtaflęwody.
Wstawiepływałyszaroburedzikiekaczki.Byłkwiecień,
więcprzyrodapowolibudziłasiędożycia.Tamyśl
wywołaławnimkolejnąfalęsmutku.Jeszczemiesiąc
temupragnąłspędzićnadchodzącąwiosnęzKatarzyną.
Zabieraćnapieszewycieczkipookolicy,kupićrowery,
żebymogliwyjeżdżaćczasemzamiasto,orazpokazać
Niagarę,którątakbardzochciałazobaczyć.Alewtym
rokuwjegożyciunajwidoczniejniebędziewiosny.Nie
będzieuśmiechu,wystawianiatwarzykusłońcu
iprzelotnychpocałunkówpodczasspacerów.Najbliższe
miesiącebędądlaAlanawiecznązimą.Nocąpolarną,
niezwyklesamotnąiprzenikliwiezimną.
NamyślotymAlanpotarłzziębniętedłonieischował
jedokieszeni.Porankibyłyjeszczebardzochłodne,
achłódtenpotęgowaławilgoćciągnącaodwody.Zmarzł,
stojąctubezruchu,aleniemógłzmobilizowaćsię,
bywrócićdodomu.Jeszczenieteraz.Całejego
mieszkaniebyłopełneKatarzyny.Jejrzeczy,zapachu
iduchów.Właziencenadalstałjejulubionybalsampod
prysznic,awkuchnikubek,wktórymuwielbiałapić
kawę.Przedwyjazdemnalotniskozostawiłagowzlewie
iAlanniemógłsięprzemóc,bygostamtądwyjąćiumyć,
oczymuprzedziłodwiedzającegogoBrunona.