Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
byłobyprzeraźliwiecicho.Grobowacisza,zdołał
pomyśleć,zanimjegogłowęrozsadziłnagłyból.Ktoś
ośmieliłsięzakłócićjegoprywatnośćizadzwoniłdodrzwi.
Alanmocnozacisnąłpowieki.Wcaleniemiałochoty
otwierać.Niechciałnikogowidzieć,przecieżitakniktnie
byłwstanieukoićjegocierpienia.
Niemamniewdomu!krzyknąłtylkowkierunku
drzwi,gdydzwonekrozbrzmiałjeszczeraz,izasłoniłoczy
dłonią.
Dzwonieniejednaknieustawało.
Wstałwkońcuzkanapyimimożeledwietrzymałsię
nanogach,podszedłdodrzwi,żałując,żeniemawizjera.
Jegooddechśmierdziałalkoholem,akrokbyłwyjątkowo
chwiejny.
Chwila,docholery!wrzasnął,gdyktośponownie
nacisnąłdzwonek,poczymzezłościąuderzyłwdrzwi.
Mówiłemci,żebyśdomnienieprzyjeżdżał!Był
przekonany,żetoBruno.
Dopierowtedydzwonienieustało.
Alanskupiłcałąuwagęnatrafieniukluczemwzamek.
Gdymusiętoudało,przekręciłgodwukrotnieiotworzył
drzwi,poczymcofnąłsięniepewnie.Musiałmocnosięich
przytrzymać,byniezatoczyćsiępijackoinieupaść.
Czego?!warknął.
Kiedyjednakzerknąłnaswojegogościa,kilkakrotnie
zamrugałnawidokstojącejwprogupostaciprawie
gozamurowało.Mógłbyprzysiąc,żewytrzeźwiał.Ito
wjednymmomencie.
Coty…wybełkotał,gdyniewidzialneręce
zacisnęłysięnajegogardle,apodpowiekikolejnyraz
tegowieczorunapłynęłyłzy.
Kochamcięusłyszał.Uświadomiłamtosobie
tużprzedwejściemdosamolotu.Bezciebiemisię
nieuda.
OczyAlanastałysięjeszczebardziejwilgotneiprzeszył
godreszcz.
Niemogłamodejść,bowiem,żetyteżmniekochasz
wyszeptałaKatarzyna,anastępniepodeszładoniego