Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nowięc…mójojciecnależałdoludzigloryfikującychpowstanie,
aja…kiedyśpowiedziałam,żetobyłagłupota,bezsensownastrata
tysięcyludzkichistnieńi…i…zaczęliśmysiękłócići…wkońcu
uderzyłmnie…wtwarz.
Peterowiwydawałosię,żejejpoliczkiposzarzałyjeszczebardziej.
Niegrała.Czegośtakiegoniemogłabyudawać.Chyba.Jejoczy
uciekływbok.
Wtedyzdecydowałaśsięodciąć?zapytał.
Mniejwięcejodpowiedziała.
Wciążnaniegoniepatrzyła.
Kłamie?pomyślał.Icoznaczyto„mniejwięcej”?
Musiszsięjużchybaszykowaćzdecydowała.Ajapowinnam
sięzająćswojąnadszarpniętąurodą.
Odstawiłafiliżankę,musnęławargamijegoczołoiwyszła.
Wekspresiezostałaresztkakawy.Peterzdecydował,żedobrze
muzrobi.Wgruncierzeczysampadałzezmęczenia.Kiedypociągał
pierwszyłyk,usłyszałsygnałwiadomościSMS.Sercezabiłomocniej.
Kasia?Tak,tobyłaona.
„AgnieszkapoCiebiewyjdzie.Dobrejpodróży”.
Tylkotyle.Jakbyjużwymazaławszystko,cołączyłoichprzez
temiesiące.Dobrze,więcwymazujmy.
„Dzięki”,odpisałiposzedłwziąćprysznic.
Całądrogęnalotniskorozmawiałzmatkąopogodzie.Wzasadzie
tobyłjejmonolog,Petertylkoprzytakiwał.Mówiła,żewWarszawie
prawdopodobniebędzieznaczniechłodniej,apozatymprawie
wżadnymmieszkaniuniemaklimatyzacji,więcuniegopewnieteż
niebędzie,aprzecieżtamrównieżmogąbyćupały,apozatym…
Ojcieczaparkowałipierwszyopuściłsamochód.Peterwyszedł
zanimicieszyłsię,żematcezajęłotowięcejczasu.
Przypomnijmi,jaknazywałosięmiasto,gdziesiępoznaliście
poprosiłpółgłosem.
SiedlceodpowiedziałStephen,patrzączdziwionynasyna.
Katebyłajużnazewnątrzizapewnesłyszałakrótkąwymianę
zdań,nieskomentowałajejjednak.Weszlidohaliodlotów.Peterbył
zadowolony,żeformalnościszłyszybko.Pocałowałmatkę,uścisnął
dłońojcaiznalazłsięzaszklanąszybką.Pomachałimjeszcze.
Odmachaliiodeszli.
WdrodzedosamochoduStephentrzymałżonęzarękę.Jejpalce