Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
gdzieśnawyspieLokrum.Dziewczynkazczarnymiwarko-
czami,odelikatnymciele,uchwyconymwmomenciewyraża-
jącymniepokójHermafrodyty.Drugafotografia,natejsamej
stronie,alenieconiżejpoprawej,tojejportret.Twarzdrob-
na,możelekkoszeroka,oczymarzące,niecoskośne.Chłopak
kładziealbumnastół.StryjDoledopijaostatniłykkawy.
–Jovanędwarazyzapisywalidoszkoły–ciągnie.–Pierw-
szyraz,gdymiałasiedemlat.Niemogłasięprzyzwyczaić.
Wyrzucałaprzezoknopiórnik,tabliczki,zeszyty,ech,nawet
ładowałajedopieca.Niedawałaspokojuinnymdzieciom,
więcjąAiwypisała.Dziwilisięludzie,ajednakAijązabrała.
Okazałosiępóźniej,żebyłatodobradecyzja.Wkolejnym
rokuJovanawróciładoszkoły,przyniosłasamepiątki,była
najlepszawklasie.
TunagleDolezatrzymujesięispoglądazatwierdzę
Lovrijenac.
–Ana!Ana!–wołanagle.
NiewychodziAna,tylkoKatarina.
–Przynieśnamwódkę.
–Jużniema.
–Niemajużtejmoskiewskiej?
–Niema.
–Torakiję.Itrochęwody.
–Dobrze.Już.
Katarinawracadodomu.
Dzwonitramwajiospaleruszawkierunkuszpitala,prze-
mieszczającsięmiędzyplatanamiipalmaminaPilach.Gdy
pniesiępodgórę,obokhoteluImperial,tużprzycukierni
iprzytarasie,naktórymsiedząleniwituryści,jegoodgłos
naglesięrozpływa.
–Tyleżśmierciwtejrodzinie.Cóżtozaklątwanadnami
ciąży?Ktonasprzeklął?–mówidosiebieDole.–Leżałajak
zarodekzwiniętywkąpieliwewłasnejkrwi.Wyciągnęliją
ZoranistaryKiko.Ech,udałojejsięzapierwszymrazem.
Chłopakpoprawiaokularynanosieiniepodnoszącoczu
znotesu,cośtamgryzmoli.Katarinaprzynosirakijęozłotym
12