Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pakujęsięjużnadwadniprzedwyjazdem.Niechcę
oniczymzapomnieć,więcużywamlisty,którą
stworzyłamjeszczewliceumiktórajakdotądnigdymnie
niezawiodła.Przyokazjidzwonięteżdowszystkichmoich
klientów,bypoinformowaćich,żeniebędziemnie
wWarszawieprzeznastępnytydzień.Większośćznich
myśli,żeichwkręcam.„Znamciępięćlat,Melania,
inigdyniebrałaśurlopu!”„Ktośumarł?”„Niechzgadnę:
lekarzkazałciwziąćtenurlop,grożąc
hospitalizacją?”„Musisztakmówić,prawda?Ktościę
porwał?ZadzwonimypoRutkowskiego”.Zaczynam
myśleć,żemoiklienciuważają,żemamproblem
zpracoholizmem.Tylkodlatego,żeniechodzęcoroku
naurlop?Albożezawszenaczasoddajęprojekty?
Żejasnostawiamoczekiwania?Poprostulubięmiećnad
wszystkimkontrolę.Lubięzaczynaćzwizjąkońca.Jeśli
drabina,naktórąwchodziszopartajestozłąścianę,
każdykrokprzybliżaciędoniewłaściwegomiejsca.
OstatnianamojejliściejestDorota,szefowajednej
znajwiększych,najbardziejekskluzywnychsieci
restauracjiwPolsceniejestjeszczemojąklientką,ale
bardzomizależy,żebybyła.Podrywamjak
najprzystojniejszegochłopakaprzybarze,używam