Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dozagryzieniaresztekkwasówżołądkowychnajęzyku,lecz
odkłującegodymuinadmiarudecybeli,mogłabymiwtym
momencieeksplodowaćczaszka.Niechciałamryzykować,
wybrałamnapójzwodociągówmiejskich.Oszczoteczce
dozębówimiętowejpaścieniemarzyłamnawet.Zeszłam
naparterwnadziei,żemożewtedynienatknęsięnanikogo
zzałogi.Niemiałamochotynawetnawymianęuśmiechów,
niemówiącjużorozmowie.Przypięłamsięustamidokranu,
odkręciłamzimnąwodęipiłam.Smakowałocudownieiuspo-
kajałoprzełyk.Niewiedziałam,codalej.Weszłamdokabiny,
zasunęłamzasuwkęiklapnęłamsmutnonazamkniętąklapę
sedesu.Możetutajprzeczekamnoc?Eh…
Skrzypnięciedrzwiwejściowychwyrwałomniezuża-
laniasięnadwłasnym,skacowanymlosem.Niechciałam,
byodkrytomojąobecność,więcpostanowiłamprzeczekać
wswojejkabiniezałatwianiepotrzebfizjologicznychprzez
tegokogoś.Niewiedziałamjednak,żetymipotrzebamibę-
dziecośinnego.
Stówazgóry.Damskigłos.
Proszę.Tomężczyzna.
Tutajskończyłsiędialog.Drzwiobokzamknęłysię,
zgrzytnąłrozpinanyrozporekinastałomlaskanie.
Nie!Tosięniedziałonaprawdę!Czynawetwklopiektoś
musisięgrzać?!Niemoże,jakreszta,wpokoju?!
Czytojakieśzboczeniejestmoże?
Wścianceodgradzającejnas,byładziurkawielkościpal-
ca.Wyglądałanapozostałośćpostarymuchwycienapapier
toaletowy.Janaprawdęniechciałamtegozrobić,ale…zajrza-
łam.Pochyliłamsiędoprzoduizbliżyłamokodoprowizo-
rycznegowizjera.Tocoprzezeńzobaczyłam,podgrzałomi
26