Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
IV
Szerokiewyłomy,którychdokonujeParyżwspółczesnywśród
swychstarychdzielnic,wydobyłyniedawnonawidokpewien
odwiecznybudynek,uważanyprzezwieluzarzeczoddawnajuż
nieistniejącą,abardzogłośnyiobleganyprzeztłumywepoce,gdy
Corneilleicałaplejadapomniejszych,dziśzapomnianychpoetów
uważalizanajwiększyzaszczytwidziećdziełaswewnimwystawione.
BudynektentostaryPałacBurgundzki,wktórymaktorzykrólewscy
dawaliprzedstawienia,ściągającnaniewszystkichsmakoszy
artystycznychzorszakupanującejwówczasAnnyAustriaczki.
Wtymzbornympunkciedworskichwykwintnisiówprzedstawiano
owegowieczoruAgrypinę,tragediębudzącąwielehałasuwśród
ówczesnychkrytyków,którzydopatrywalisięwniejgroźnychnapaści
narządireligię.
WidowniaPałacuBurgundzkiegobyłaszczelniezapełniona,
tchnieniewojowniczeprzebiegałotłumświetnyigwarny.Wjednym
zzakątkówparterudwóchludzizdawałosiębraćudziałwyjątkowo
żywywtymważnymwydarzeniuliterackim.Jedenznich
wygwizdywałzeszczególnązaciętościąwszystkiemiejscatragedii,
któremunietrafiałydoprzekonania.Drugipoprzestawał
napodkreślaniuuśmiechemmiejscdobrych,wzruszałramionamizaś
nakażdegwizdnięcietowarzysza.
Przykońcutrzeciegoaktupierwszyniemógłwytrzymać,abynie
podzielićsięzkimśdławiącymgooburzeniem.
Nieprawdaż,panierzekł,zwracającsiędomilczącegowidza
żetobudziśmiechilitość.
Śmiechilitość?powtórzyłtamtenzimno.Idlaczegóżto,jeśli