Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
T.Dołęga-Mostowicz,„KarieraNikodemaDyzmy”,Warszawa2015
ISBN978-83-7798-148-1,©byBELStudio2015
Wreszciezdecydowałsięipocząłszukaćoczymatalerzy.Gdyznalazłiwide-
lec,nałożyłsobiedużojakiejśsałatyikawałpasztetu.Ustamiałpełneśliny.Nie
mógłwprostoczuoderwaćodtalerza.Nagle,gdyodwróciłsię,byupatrzyćsobie
ustronniejszemiejsce,uczułdośćsilneuderzeniewłokieć.Talerz,wytrącony
zręki,trzasnąłopodłogę.
Dyzmęogarnęławściekłość.Przedjegonosembezceremonialnieprzepychałsię
jakiśgrubypan,którynawetnieraczyłodwrócićsię,byprzeprosićzaswąniezgrab-
ność.GdybyDyzmazdołałopanowaćswójgniew,napewnozmitygowałbyjego
odruch.Terazjednakwiedziałtylkoojednym:tenotogrubywytrąciłmuzręki
jedzenie.Dwomakrokamidopadłwinowajcyizcałejsiłychwyciłgozałokieć.
Uważajpan,dojasnejcholery,wybiłmipanzrękitalerz!rzuciłmu
wsamątwarz.
Oczynapadniętegowyrażałynajwyższezdumienie,anawetprzerażenie.
Spojrzałnapodłogęizacząłprzepraszać,mocnoskonsternowany.
Wokółzrobiłosięcicho.Nadbiegłkelner,uprzątnąłnieporządek,drugipo-
dałDyzmienowytalerz.
Jeszczewchwili,gdyzacząłnakładaćnańsamąsałatę,niezdawałsobie
sprawyzszaleństwa,jakiepopełnił,ochłonąłdopiero,gdyznalazłsięnaubo-
czu.Naglezrozumiał,żeladachwilamogągowyrzucićzadrzwi.Jadłłapczy-
wie,abyzdążyćzjeśćjaknajwięcej.
TymczasemsalanapełniałasięcorazbardziejiDyzmazulgąstwierdził,że
niktnańniezwracauwagi.Togoośmieliłoiznowunapełniłswójtalerz.Jedząc
spostrzegłoboktacęznalanymikieliszkami.Wypiłdwa,jedenpodrugim.
Uczułsiępewniejszymsiebie.Gdysięgnąłpotrzeci,zezdumieniemspostrzegł,
żesąsiednikieliszek,podniesionyczyjąśręką,uderzalekkoojegowłasny.
Jednocześniedobiegłjegouszugłos:
Panpozwoli,żeznimwypiję?
Obokstałwysokibrunetwmundurzepułkownikaiuśmiechałsiędońjakoś
dwuznacznie.
Podnieślikieliszkidoustiwypili.Pułkownikwyciągnąłrękę.
JestemWareda.
JestemDyzmaodpowiedziałjakecho,ściskającdłoń.
WinszujępanupochyliłsiękuDyzmiepułkownikświetnieśpantego
Terkowskiegoosadził.Widziałem.
Dyzmiewystąpiłyrumieńcenapoliczkach.
nAhapomyślałtenmniezaraz
wyprosi.Alejakonitogrzeczniezaczynają…”
Cha,chacichozaśmiałsiępułkownikWaredajeszczeterazkrewpana
zalewanawspomnienietegocymbała.Winszuję,panie…Dyzma.Terkowski
dawnoniedostałtakiejnauczki.Zdrowiepańskie!
12