Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
T.Dołęga-Mostowicz,„KarieraNikodemaDyzmy”,Warszawa2015
ISBN978-83-7798-148-1,©byBELStudio2015
Więcpowiedzmytak:tantiematrzydzieściprocentodzwiększonegoprzez
panadochodu,zgoda?
ZgodakiwnąłgłowąDyzma,niebardzoorientującsię,nacosięzgadza.
Apensja,powiedzmy…dwatysiącemiesięcznie.
Ile?zdziwiłsięDyzma.
No,dwatysiącepięćset.Noikosztyrozjazdów.Zgoda?No,rękę!
Dyzmapółprzytomnieuścisnąłdrobnądłoństaruszka.
Ten,zaróżowionyiuśmiechnięty,nieprzestającnachwilęseplenić,wydobył
ogromnychrozmiarówwiecznepióro,zapełniłkarteluszekpapierukilkunastu
wierszamidrobnychokrągłychliterekipodsunąłDyzmiedopodpisu.Podczas
zaśgdynkochanypanNikodem”zaopatrywałswojenazwiskoprecyzyjnym
awielceskomplikowanymzakrętasem,Kunickiodliczyłzpucołowategopugila-
resukilkanaścieszeleszczącychbanknotów.
Otopięćtysięcyzaliczki,służęuprzejmie,ateraz…Zacząłomawiaćwy-
jazdDyzmyiinnezwiązaneztymkwestie.
No,staryKunicki,niechżeciktośpowie,żeniepotrafiszzałatwićswoich
interesów!
IstotnieLeonKunickisłynąłzniesłychanegosprytuirzadkomusięzda-
rzyłostracićnadobrzewybranychibłyskawicznieprzeprowadzanychtrans-
akcjach.
Wkilkaminutpóźniej,gdynakorytarzuucichłykrokioddalającegosię
Dyzmy,stanąłnaśrodkupokojuizatarłręce.
Zaczynałojużświtać.Naseledynowymkloszuniebaztrudemtylkomożna
byłodostrzectopniejącepunkcikigwiazd.Systematyczneszeregilatarńjaśniały
chorowitymbiałymświatłem.
NikodemDyzmaszedłulicami,wktórychpustceklaszcząceechojegokro-
kówbrzmiałoostroidonośnie.
Zdarzeniaubiegłegowieczoruzbiłysięwjegoświadomościwjakieśpstre
kłębowiskowrażeń,migotliwych,goniącychsięwzajemnieinieuchwytnych.
Wiedział,żezdarzeniateogromnądlaniegomająwagę,leczichistotyogarnąć
nieumiał.Czuł,żeniespodziewaniespadłonańjakieśszczęście,lecznaczym
polegało,cooznaczało,skądsięwzięłoidlaczegoniepojmował.
Imdłużejnadtymmyślał,tymwszystkozdawałomusięmniejprawdopo-
dobne,bardziejfantastyczneiniedorzeczne.
Wówczaszatrzymywałsięprzerażony,ostrożniesięgałdokieszeniigdypalce
namacałygrubypliksztywnychbanknotów,uśmiechałsiędosiebie.Naglezdał
sobiesprawęzjednego:jestbogaty,bardzobogaty.Zatrzymałsięwewnęcebra-
myizacząłliczyć.Jezus,Maria!Pięćtysięcyzłotych!
Tociforsa!powiedziałgłośno.
20