Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zewzruszeniemzauważył,żenaseriozastanawiasięnadpytaniem.
Wkażdymraziepięknykolor.
Lapislazulipatrzącwgóręobracałtesłowawmyślach,jakbyusiłowałzagęścićprzedoczami
rozmytybłękitnieba.
Takijestwpływzawodunadobórkomplementów,botobyłkomplement,prawda?Zagrodził
jejdrogędoschodówprowadzącychnaperony.
Nieodpowiedziała,aledostrzegłwjejoczachzdziwienie,żetaktoprzyjął.Wtedyjakbysobie
przypomniała,żepotrafiipółkokieteryjnie,półzrozbawieniemzapytała:
Toczęstewtwoichokolicach?
Nie,jednorazowamutacjaodparł,zastanawiającsięnadzaskakującopoważnymtonem
swojegogłosu.
Rozumiemkącikijejustdrgałyodpowstrzymywanegośmiechu.Okręciłasięnapięcieizanim
zdążyłpoprosićonumertelefonu,zwinniewyminęłagoizbiegłaposchodachnadół.
Bye,Max!dobiegłogoechemzmetra.
Wysiadłnastacjinoszącejnazwęulicy,przyktórejmieszkał.TymrazemnapisGiselastraßenie
cieszyłgoipokilkuminutachzniechęciąpchnąłciężkie,drewnianedrzwiwejściowe.Corazwolniej
wchodziłnadrugiepiętro,bezprzekonaniaprzekręciłkluczwzamku.Przednimbyłweekend.Długi
weekend.
Złapałkilkarazy,alenapiętyplanpobytuorazróżnicaczasuograniczyłyjegotelefony.Czułsię
rozdrażniony.Byławtychrozmowachnieobecna,czasemsmutna.Milczał,słyszącjejgłos,boleśnie
uświadamiającsobie,jakdalekojestjejciało,jasnewłosy,którelubiłprzesypywaćmiędzypalcami,
gdyleżelioboksiebie.
Scheiße,ichvermißedich11wyrywałomusięprzezzaciśniętezęby.Ciszadźwięczała
wsłuchawce.Pragnął,bypowiedziałacoś,cobygouspokoiło.Terazjeszczebardziejirytowałogo,
jakciężkoprzychodziłojejmówienieouczuciach.Bałasięwielkichsłów,jakbypowiedzenieich
nagłosmogłoodebraćimmocalbościągnąćnieszczęście.Tłumaczyłjej,żetegopotrzebuje.
Żenawetmężczyźnitakmają,naweton.
Dwawolnednipostanowiłzabićtaksamoskuteczniejakpoprzedniweekend.Szybkouporałsię
ztym,czegonienawidziłwyniesieniemstarych,niepotrzebnychrzeczy,przejrzeniemubrań.Nie
byłotegowiele,Maxbyłminimalistąinieznosiłgromadzeniaprzedmiotów.Miałwrażenie,
żeodbierająmuprzestrzeń,oddechiumysł.Dotarłdokuchni.Wszafcepodzlewemzespecjalnego
pojemnikapączkowałyplastikowetorebkiprzeznaczonenarecykling.Wyjąłcałośćizaczął
metodycznieskładaćwszystkiemałefragmentyplastikuwjednądużątorbę.Znalazłprzyokazjikilka
starychwizytówekorazautomatyczniewrzucanychdośrodkaizapomnianychrachunków.
Machinalniezbierałskrawkipapieru,zrozpęduczytającpomiętewydruki.Najednymznichdojrzał
długąnazwępobliskiejaptekiprzyMünchenerFreiheit.Ratiopharmśrodekprzeciwbólowy,którego
używałanazatokii…Poczuł,jakzastygazwyciągniętąrękątestciążowy.Rozprostowałnieduży
iniecowyblakłykawałekpapieru.Obejrzałpodświatłoipoczułprzyspieszającetętno.Kupionydzień
przedjejwyjazdem!
Usiadłnakuchennymkrześle,tymsamym,naktórymkochalisięostatnimrazem.Onogarnięty
wizjąjejnieobecności,gorączkoworozpinającyjejbluzkę,podciągającydogóryspódnicę.Trzymał
nakolanach,tu,nastarymthonecie12,którybyłtwardy,niewygodnyitrzeszczałprzykażdym