Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
JoannaChyłkaweszładopokojuwidzeńiusiadła
naprzeciwswojegoklienta.Przezchwilępatrzyłananiego
wmilczeniu,myślącogrożącejmukarze.
Dożywociezmożliwościąwarunkowegozwolnienia
podwudziestupięciulatach.
Niebrzmiałotodobrze.Szczerzemówiąc,lepiej
brzmiałabydiagnozaonieuleczalnejchorobie.Godzina
wwięziennejcelitosporo,alecałeżycie?Gdyby
wpolskimporządkuprawnymwciążfunkcjonowała
instytucjakaryśmierci,tenfacetstałbyjużpod
szubienicą.Ipewniebyłbyzatowdzięczny.
Chyłkabaczniegoobserwowała,starającsięocenić,
zkimmadoczynienia.Pierwszespotkaniazawsze
sątrudne–oskarżenizurzędunieufająprawnikom,
przynajmniejdopóty,dopókiniepojawisięiskierka
nadziei,żeobrońcanaprawdęzrobiwszystko,
bywyciągnąćichzbagna,wktórymsięznaleźli.
Wchodzącdopokojuwidzeń,byłaprzygotowana
nanajgorsze.Nieprzypuszczałajednak,żebędzieażtak
źle.Broniłajużwielusocjo-,psycho-iinnych-patów,ale
dotejporynietrafiłanakogoś,ktosprawiałbytak
niepokojącewrażenie.
–Widzę,żeżadnezciebieniewiniątko–odezwałasię,
przeglądającrozłożonenastoledokumenty.
Postawionomuzarzutzartykułustoczterdziestego
ósmego,paragrafudrugiego–zabójstwozeszczególnym