Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2
StanąwszyprzedbiurkiemAnkizrecepcjimłody
zastanawiałsię,czyzaryzykowaćzrobieniezsiebieidioty.
Gratoczyłasięoniemałąstawkę–wraziezwycięstwa
otrzymałbyłatkęczłowiekaświetnieprzygotowanego,
boznającegokulturęorganizacyjnąwkancelariiŻelazny
&McVay.Sytuacjaażprosiłasięoto,bypowiedzieć
„Dzieńdobry,poproszętalonnakurwęibalon”.Potem
opowiadanoby,jaktochłopakantycypowałtutejsze
zwyczajeiopanowałje,zanimjeszczeusadziłsię
naswoimstołku.Alezdrugiejstrony,jeśliChyłkaraczyła
drzećsobiezniegołacha,kompletniebysię
skompromitował.
–Dzieńdobry,byłemtuwczoraj–odezwałsię,pocichu
licząc,żetowszystkowyjaśni.Zrezygnowałzwejścia
smoka.
Recepcjonistkazmrużyłaoczyizmarszczyłanos.
DopieroterazKordianuzmysłowiłsobie,żeotwierając
usta,zakażdymrazemmusirozprowadzaćpokorytarzu
zapachwypalonegoprzedmomentemdavidoffa.
Wypadałobypomielićpodrodzejakąśmocniejszągumę
–najlepiejzgatunkutych,którewypalająprzełyk–ale
byłtakzaaferowanytamtąstukniętąkobietą,żenawet
otymniepomyślał.
–A,tak–odparłaAnkazrecepcjibezwiększego
zainteresowania,apotemzamilkła.
Zastanawiałsię,ilutakichjakonpojawiasię
tutygodniowo.Pewnieokołodziesięciu,zczego
wytrzymujemożejedenlubdwóch.Całaresztauznaje,