Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
***
LotdoAstanyNur-Sułtanprzebiegaznowu
spokojnie.Turbulencjaminęła.Znowuwracają
wspomnieniazdawnejpodróżypociągiem.
OśnieżonegóryUralujużzamną.WjechałemdoAzji
izakilkadziesiątgodzinbędęponowniewKazachstanie.
Jednostajna,corazbardziejwypłaszczonapokrywa
śnieżnaprzekonujemnie,żejużniebawemwjadę
wkazachskiestepy.Testepy,którewiosnąilatem
pachnątysiącamiziółikwiatów,którekołysane
poszumembujnychtraw.Aleteraz,zimą,jednostajnabiel
śniegu,któraprzesuwasięniespieszniezaprzybrudzoną
szybąwagonu,przywołujewmojejpamięciinnąopowieść
AnnyZilizieckiej.Opowieśćotym,jaktragiczniemożesię
kończyćspotkaniezkazachskązimą:
Azimąjakieburanybyły!ŚwiętyBoże!Wyjdziesz,
zabłądzisz,wiatrśniegniesie,idziesz,apotembardzo
chceszspać.Jakzaśnieszjużsięnieobudzisz.Poparu
dniachnakamieńzamarzłegoznajdą...Kilkunaszychtak
zamarzło.Awilkiwnocytakświeciłyoczami.Jakmyśmy
siętychwilkówbali...Najciężejtopowodębyłochodzić.
Studnianiebardzodaleko,alewtakiburanwodynie
przyniesiesz.Sznureksięciągnęłooddomudostudni,
żebywśnieżycyniezabłądzić
13.
Pośródstukotukółpociąguprzypominamisięgłos
Marii.Silny,pełenwewnętrznegodynamizmu,chciałoby
siępowiedziećnasyconyenergią.Ijejpolszczyzna.