Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział4
Pierwszestarcie
Spałamdzisiajdwieipółgodziny.Trochęmało,zazwy-
czajśpięcztery,sześćgodzin,alemusiałampodnieść
swojąpełnąmyśligłowęiwstaćnatrening.Wczoraj
ranonieposzłamipopracysięnieudało.Ciekawe
dlaczego?Czyżbydlatego,żewróciłamdodomudwa-
dzieściapodrugiejwnocy?
Dzisiajnibynicsięwfirmieniepowinnowydarzyć,
alektotowie.Możeprezesibędąmielijakieśuwagido
prezentacjiiugrzęznęprzyrobieniupoprawek?Może
kolegaGrzegorzwprowadziłmnienaminęipodrzucił
nieprawdziweanalizy?Głupipomysł.Chybaczegośta-
kiegobyniezrobił,jeżeliprosiłowpisaniejegonazwi-
skanalistęosób,któresporządziłyraport.
Siłowniamiejsce,doktórego,szczególnieoszó-
stejrano,przychodząosoby,którechcąwypocićswo-
jetroskidniacodziennego.Jedniprowadząswojefir-
myipracująwtrybiestand-by,inniwykonująpracę,
którejnielubią,teżtacy,którzyżyjąwnieudanych
związkachiprzychodzą,żebywyładowaćswojąfru-
stracjęnasprzęcie,anienapartnerze.Wsumiecoon
34