Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
AnetaRzepkaRW2010Kieszenieprzeszłości
–Ta...ak–zająknęłamsię.Niemogłamuwierzyć,żektośprzyniósłmidodomu
torbę,którązgubiłamkilkadniwcześniej.Tozakrawałonacud.
–Proszę,sprawdź,czynicniezginęło.
Ręcemidrżały,kiedyotwierałamzamek.Portfel,dokumenty,telefon,
kosmetyczka,zeszytniecoodkształconyprzezołówek,nawetparagonyzesklepów–
wszystkobyłonaswoimmiejscu,oilewmoimbałaganiecokolwiekmiałoswoje
miejsce.Poprostuniemogłamuwierzyć,żetosiędziejenaprawdę.Niemusiałamsię
martwićowyrobienienowejlegitymacjiikartbibliotecznych.Niemusiałamnawet
spędzićdzisiejszegodniaprzykomputerze,żebyzarobićnanowąkratęmiejską.
–Wszystkojest,dziękujępanu.–Uśmiechnęłamsięchybaporazpierwszyod
chwili,wktórejzauważyłambraktorebki.
–Marcin–przypomniałmi.–Zawartośćportfelateżmożeszsprawdzić.
–Nietrzeba.–Wiedziałam,żetobędziepierwszarzecz,którązrobię,gdy
zostanęsama,alestarałamsięzachowaćpozory.–Bardzo,bardzodziękuję.Czy
jestempanucoświnnazaodniesieniezguby?
–Tak,uśmiech,taki,jakprzedchwilą,iodpuśćjużtego„pana”,boczujęsię
stary.Anastępnymrazemlepiejpilnujswoichrzeczy.Narazie.–Odwróciłsięna
pięcieiskierowałwstronęwindy.
–Dziękuję–powiedziałamdojegopleców.
Zamknęłamsięwpokojuiwysypałamnałóżkozawartośćtorebki.Nie
brakowałoniczego.Pieniądzewportfelutkwiły,jakjeułożyłam,jedyniewokładce
zdokumentamiznalazłamśladyczyjejśingerencji.PewnieMarcinsprawdzaładres.
Cóż,trochęszkoda,żewidziałzdjęciewlegitymacji,alemówisiętrudno.Itak
miałamszczęście.Gdybymojątorebkęznalazłktośinny,jużnigdybymjejnie
odzyskała.Atakwymarzonykursrysunkuponowniebyłwzasięguręki.Życie
jednakpotrafibyćpiękne!
14