Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
PANNIEMOWA
–Noicojazrobięztymbiletem?–jęczę.
Obdzwoniłamjużwszystkichznajomychzinformacją,żemam
wolnybiletnaDivesów,alejakimścudem,nikt,aletonikt,nie
maczasu.
Wkońcuzdesperowanadzwoniędomamyiopowiadamjej
oproblemie.
Jestemza-ła-ma-na.ZAŁAMANA.Nienawidzęchodzićnatakie
eventysama.
–Niewiem,odsprzedajczycoś.–Mamajestjużwyraźnie
poirytowana.
Niedziwięjejsię.Gdybymojedzieckozawracałomigłowęprzez
trzydzieściminut,japodsuwałabymsensownerozwiązania,aono
byjeodrzucało,teżbymstraciłacierpliwość.
–Czemuniktniechcezemnąiśćnatenmecz?–Ześlizgujęsię
złóżkanaszarąwykładzinę.
–Tonietak,żeniktniechce,Mel.Poprostukażdymajakieśplany.
Niedziwsię.
Tomniedenerwujewludziach.Każdymajakieśplany,każdyjest
wieczniezabiegany.Żebyzkimśsięumówić,trzebazapisywaćsię
wichterminarzach,itozwyprzedzeniem!Niktniepozwalasobie
nachwilęszaleństwa.
Wiem,brzmięjakrozkapryszonydzieciak,noalebłagam,
zrozumciemojepołożenie…
–Wżyciutegotakszybkoniesprzedam.
–Bredzisz.AmerykaniemająświranapunkcieDivesów.Dadząsię
pokroićzatomiejsce.