Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
okiemiwydajemusię,żedostrzegawzdłużbrzegudwielubtrzy
zaschniętegrudkibłota(„Jakwcześnieprzyszłazima”,myśli.„Balestra
usłyszyodemnie…Oddawnajużprzestałsięstarać,bydlak…Boże,
cozaból,tuwgłowie…Niewytrzymam…”);drugim,ślepympod
przepaską,wpatrujesięwniezmiennączerń,wktórejodtrzydziestulat
tkwidruga,prawdziwszaczęśćjegożycia.ChciałbyzawołaćBalestrę
poimieniu,aleniemataksilnegogłosu.Chwytazatemdzwonek
znocnegostolikaidzwoni,pókiordynanssięniepojawizesztuczną
gorliwościąnatwarzy,potulnejipłaskiejtwarzysługi,któryktowie
ojakdługogoprzeżyje.„Poconaniegokrzyczeć?”Rezygnuje,każe
mutylkoprzynieśćmonoklikopertęzbiurka,niechpołoży
nakrześleprzyłóżku(„Boże,cozaból”,myśli.„Jakbyszczurdobierał
siędoserawkościach…Niewytrzymam”),amonoklprzysunie
odstronyzdrowegooka.
Wyciągazkopertykartkępodobnądopoprzednich,lecz
przewiązanąspecjalnymsznureczkiem.Zabierasięwłaśnie
dorozwiązaniasznurka,gdyotochwytagonowyatak,który
wykrzywiamuusta,przesłaniapokój,rozsuwaściany…
Wydajemusię,żeidziestarymogrodemmiędzyszpalerami
oleandrów,wpowietrzułagodnymiwonnym.Alejkajesttakwąska,
żeiśćniąmożetylkojednaosobaitogonapawapoczuciem
bezpieczeństwairadości,jakwdziecięcejzabawiewchowanego.Idzie
kutwarzy,którananiegoczeka,twarzyswojejżony,takiej,jakąujrzał
porazpierwszynagalowymwieczorzeLansjerów,małej,niespokojnej
ipromiennejtwarzyjawiącejsięmiędzydwomaruchamiwachlarza.
„Pocałujmnie”,słyszyszeptibiegniekutemupocałunkowi,ale
nawargachczujewargizniekształconeprzezwrzodyistrupy.Cofasię
zezgrozą,ciemnośćpochłaniajejzgarbionąpostać.Aleniedość
szybko,byniezdążyłakrzyknąć:„Któregośdniabędęcisięumiała
odpłacić!”,pokazujączdaleka,jakzaciskamunaszyiobiedłonie
idusi.