Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kuchnięiwłaśniezabierałemsiędokwaterygłównej,gdy
dopokojuwszedłmójtatuś.Byłjakiśdziwny.Nawetnie
zapytał,jakmiidzie,tylkowarknął:
—Adam,dajwalizkę.
Oniemiałem.Walizkamiałatylkojednozastosowanie:
trzymałemwniejwojsko.Dogłowyminieprzyszło,
żemożesłużyćdoinnychcelów.Zacząłemprotestować,
aletatuśsięzemnąniepatyczkował.Wziąłwalizkę
iwyszedłzpokoju.
Zacząłempłakać.Zwabionamoimrykiem,dopokoju
weszłamatka.Pamiętamjakprzezmgłę,żedziwnie
wyglądała.Ruszałajejsięszczęka,jakrybie,anatwarzy
wystąpiłyjejdrobneczerwoneplamki.Niewiele
rozumiałem,alejaktodzieciakwyczułem,żecośtunie
gra.
Matkausiadłanakrześle.Byłemtakrozgoryczonytym,
żetatuśodebrałmiwalizkę,żepewniewczepiłemsię
wnią,szukającsprawiedliwości.
—Adam,przestańpłakać—powiedziałtatuśjakośtak
niemiło.
—Wwalizce…—wydukałemprzezłzyalbomożetylko
chciałemwydukać,tegojużniepamiętam.Matka
płakała,tatastałwbutachiwkurtce,azanimmoja
walizka,któraterazbyłajużtylkotaty.
—Wybieraj:idzieszzemnączyzostajeszzmatką?
—zapytałtatuś.
Niezrozumiałem,ocomuchodzi.Pewniejeszcze
wtedywogólenierozumiałemznaczeniasłowa
„zostajesz”.
Gdybyrodzicesiękłócili,pewniezacząłbym
podejrzewać,żerodzinamisięsypie.Możenawetbym
sięzastanowił,zktórymrodzicemwolęzostać.Aleoni
pokłócilisiętylkoraz,właśniewtedy.
—Twojasprawa.Tylkopamiętaj:niemamjużsyna.
Iniepróbujmnieszukać!—wrzasnął.
Tatuśwyjąłzkieszenikluczeirzuciłjewnaszym
kierunku.Pewniechciał,żebywylądowałynastole,ale
nietrafił.Wpękubyłynietylkokluczedomieszkania,ale
teżdopiwnicy,gdzieuwielbiałemznimchodzićigdzie