Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
doinnejkonsumpcjijużniedochodziło.Podobnotoona
niewyrażałachęcinaponownąrandkę,aleLenajakoś
wtoniewierzyła.Innasprawa,żeodjesieni,gdy
natowarzyskimfirmamenciepojawiłsięKonrad,Ilona
całąuwagęskupiłananiminatym,żebydostrzegłwniej
kobietę,anietylkokoleżankę.Nawetpoczyniławtym
celupewnekroki–schudłatrzykilo,zaczęłasięmalować
izamieniłaokularynasoczewkikontaktowe.Mimo
tonadalnieosiągnęłazamierzonegocelu.
Wolscyrozsiedlisięwygodniewratanowychfotelach.
–NiemaTarnowskich?–zauważyłaLena.–Przecież
mielibyć.
–Nieprzyjdą,boichcórkamatemperaturę,asami
wiecie,żeterazgłupikatarstawiaichnabaczność–
powiedziałaIlona.–Aledziękitemubędziemyczućsię
swobodnie.Lena,czyniewystarczyciperspektywa
dwutygodniowychmęczarnizAnastazjąnałodzi?
Czyżbyśzaniątęskniła?
–Jasne,żetęsknię.Nareszciebyłobytukulturalnie
iświatowo.–Lenasięuśmiechnęła.–Wyciągnęlibyście
zszufladrodzinnesrebraikryształowekieliszki,azust
paniAnastazjidowiedzielibyśmysię,cosłychaćujej
dobrejznajomejkrólowejangielskiej.Noco,przecieżbyła
wjejpałacu?Ciekawe,ilekosztujebiletwstępu
nazwiedzaniePałacuBuckingham.
–Okołopięćdziesięciufuntów,aleniewiemdokładnie,
boniezwiedzałem–mruknąłKonrad.
–OBoże,namyśl,żetobabskobędzieznaminonstop
dzieńinocprzezdwatygodnie,przezplecyprzechodzą
miciarki.Jakzniątamwytrzymamy?–westchnęłaLena.
–Prezessprawiasympatycznewrażenie–zauważył
Konrad,którymiałprzyjemnośćspotkaćTarnowskiego,
aleAnastazjijeszczeniewidział.