Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
czterdziestki.Chociażmałżonkowiewyglądali
namłodszych,prawdopodobniemusielimiećtylelat,
bodziewczynazwracałasiędonichpermamoitato.
Oboknichsiedziałichmłodszynaburmuszonysyn,
któregoponuraminaodstawałaodzadowolonego
szczebiotusiostry.KobietaoimieniuLenawzbudzała
sympatięmiłąaparycją,roześmianymioczami
iprzyjaznymuśmiechem.Niebyłaklasycznąpięknością,
alenapewnopodobałasięmężczyznom.Obokjejcórki
siedziałamłodakobietapotrzydziestce,mniejjednak
atrakcyjnawizualnieodLeny.Krzesłoobokbyłopuste,
alepochwiliza​jąłjeprzy​stojnymęż​czy​zna.
O,widzęnowetwarzepowiedział,uśmiechającsię
doOrłowskich.Dzieńdobry.KonradMigaj.Mówiącto,
ukło​niłsięszar​mancko.
Orłowscyrównieżsięprzedstawili.Renataukradkiem
przyglądałasięmężczyźnie.Byłnaprawdęwyjątkowo
przystojny.Rysytwarzymiałjakbywyrzeźbioneprzez
artystę,awysportowanąsylwetkęopinałzielony
bawełnianyT-shirtpodkreślającyidealnytors.Orłowska
zauważyłaożywienienatwarzykobiety.NatomiastLena
niezareagowałanajegowidok,tylkopowiedziałacoś
ci​chodosyna.Chło​pakod​burk​nąłjejdośćnie​grzecz​nie.
Dajmispo​kójwark​nął.
Jegomatka,tro​chęzmie​szana,zwró​ciłasiędoRe​naty.
Jakpań​stwumi​nąłlot?za​ga​iła.Skądle​cie​li​ście?
ZPy​rzo​wic,apań​stwozBa​lic?
ZWar​szawy.Niedo​sta​li​śmybi​le​tów.
Tomu​sie​li​ściewy​je​chaćzKra​kowawnocy?
Nie.Całąpaczkąprzy​je​cha​li​śmywczo​rajdoMo​dlina.
Renaciedobrzesięrozmawiałozkobietą,aletrwało
tokrótko,boAnastazjawtrąciłasiędorozmowyizaczęła
pe​ro​ro​waćnate​matśla​ma​zar​nejob​sługikel​ne​rów.