Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przepadłowczasie,gdybyłamostatniozciociąSalomeą
wWarszawie.
Ksiądzsięzamyślił,apotemspytałzniżonymtonem:
–Niebyłowiadomościodpanahrabiego?
–Nie.–Splotładłonienaczarnejamazonceiwpatrzyłasię
wdrzewoobwieszoneczerwonymijabłkami.Wyglądałojakchoinka
naBożeNarodzenie.–Pojechałiprzepadłjakkamieńwwodę.Może
zostałaresztowanyalbopoległ?Ot,takietomojeżycie.Miesiące
schodząminaczekaniu,akiedynajbardziejpotrzebujęmęża,nigdy
goprzymnieniema.
Proboszczująłjejdłońiuścisnąłmocno.
–Pocieszsię,żenietyjednacierpisz.Wtymkrajuniemaprawie
rodziny,którabynieopłakiwałaswoichnajbliższych.Ileżdzieci
utraciłoojców,ileżonstraciłomężów,amateksynów…–Umilkł
iprzymknąłpowieki,wspierającgłowęooparciefotela.
Jegotwarz,dawniejokrągłaijowialna,byławychudzona
ipomarszczyłasięjakzwiędłejabłko.Byłjużsteranymżyciem
ichorobąstarcem.
„Możeionniedługoodejdzie?–pomyślałaNina,patrzącnaniego
ztroską.–Czylosniepozostawiminikogobliskiego?Gdybynie
powstanie,zmusiłabymgodowyjazduzagranicę.WeWłoszechlub
wEgipciezpewnościąpodleczyłbyswojeschorzenia.Jezu,żebynie
topowstanie,żyłbyJaś.Tadeuszniestraciłbyręki.CiociaSalusia
niańczyłabywnuka,boEmilkaurodziłabydziecko”.Zamrugała,
powstrzymującłzy.
Proboszczspojrzałwjejsmutneoczyiożywiłsię.
–Zapomniałemcipowiedzieć,żedoKrakowapojechałfraterBenon
izpewnościąprzywieziedobrenowinyodpanahrabiego.Adotych
nieszczęsnychbiedakówniemiejpretensji.Onitakżechcąjeść.
Ninapoczułasięurażona.
–Janikomujedzenianieżałujęizawszeżyczyłamsobie,żeby
gospodarzeżyligodnie.AlecomamnapisaćBini?Żezcałegomajątku
niedostanieanigrosza?PanEdwardgotówmnieposądzić,
żewszystkorozprzedałam,apieniądzezagarnęłam!
–Maszrację,dziecko,botojakośnieładniewygląda.Jeżelichcesz,
tosamnapiszędoŚwierczyńskiegoiwszystkowyjaśnię.Tymasz
dosyćzmartwień,tyleostatniowycierpiałaś,żejedyniePanJezus
pomógłcitoprzeżyć.
Ninazwdzięcznościąpodniosłajegorękędoust.
–Dziękuję.AksiądzdobrodziejnieodwiedzimniewMakowie?