Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przezostatnietrzytygodniebyłowyjątkowociepło.Opowiadałemci,
żeniebyłwstanieruszaćsięowłasnychsiłach.Zamówiłemtransport,
wziąłemdwóchznajomychzpodwórka,jegobetyiułożyłem
gonawersalce,abymógłspokojniedojśćdosiebie.
–Mówiłemci,abyśskończyłztymiinteresami–oświadczył
stanowczoTomasz.–Tozbytryzykowne.Spłacaszzobowiązania
zwłasnychfunduszy,apełnomocnictwomożnazawszecofnąć.Poza
tymtrzebamiećtwardytyłekisercezkamienia.Sorry,alenie
umiałbymtakjaktyumieszczaćludziwnorachbezpodstawowych
wygód.Toobrzydliweinieetyczne!
–Czyżby?–zadrwiłDamian,wyraźnieporuszonyuwagąbrata.
–Tanoratoszansanalepszeżycie,gdykażdydzieńzaczynasię
odpicia.Zresztąłatwosięmądrować,kiedynietrzebapłacićczynszu
miesiącwmiesiąc.
–Dobresobie!–żachnąłsięjegobrat.–Dostaliśmypopołowie
zesprzedażyziemi.Jakupiłemstarydomzagrosze,wyremontowałem
goizainwestowałemwbiuro.Atycozrobiłeś?Kupiłeśwypasioną
furęiwynająłeśapartamentwcentrumŁodzi.Mogłeśprzecież
wykorzystaćtepieniądzeinaczej.Takzrobiłeś,twójwybór,okej?
–Spoko,brat,nieunośsię!Stwierdzamtylkofakty.Tyztego
pośrednictwateżkokosówniemasz.Promujeszcośnierazcałyrok,
jeździsz,prezentujeszofertę,aludziesięwycofująizostajesz
zniczym.Albocogorsza,ktośinnysprzedanieruchomość,wktórą
zainwestowałeśczasipieniądze.Kliencioszukują,niepłacą,niktnie
chcepodpisywaćumównawyłączność.Konkurencjadepcze
popiętach.Zgadzaszsięzemną?
–Zgadzamsię.Takajesttabranża.Niestety.Naszczęściezdarzają
siętakżeuczciwiludzie,aztymiażchcesiępracować!Aledoczego
zmierzasz?–spytałTomasz.
Byłwyraźniewyższyodbrataikrępy,miałokrągłątwarz,śmiejące
sięoczywkolorzeszmaragdowegomorzaiciemnewłosy
przystrzyżonenatakzwanązapałkę,couwypuklałotylkokrągłośćjego
głowy.Miałnasobiegranatowedżinsyiszarąmarynarkęzłatami
nałokciach.Luzwpołączeniuzelegancjąstanowiłyjegoznak
rozpoznawczy.
–Zróbmycośrazem!Coświelkiego!–zawołałDamian.
–Adokładniecomasznamyśli?–Tomaszprzyglądałmusię
podejrzliwie.Niemiałzaufaniadojegointeresów,więcpropozycja
wprawiłagowlekkiezakłopotanie.
–Deweloperka!–rzuciłDamianzwyraźnymożywieniem.