Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
herbatą.–Toco,panieTomaszu?Będzienamojeproblemyjakaś
rada?–Spojrzałabłagalniewjegooczy,szukającwnichratunku.
–Napewno–odparłlekko,spoglądającjednocześnienabrata,
któregoożywionatwarzmówiłasamazasiebie.–Dogadamysię.
–Samiwidzicie!–powiedziała,podnoszącnawysokośćichoczu
spracowaneręce.–Gdzieżmnie,starej,nosićwęgieliwiadrazwodą?
Siłyjużnietakie,kiedyczłowiekbyłmłody…
–Toczemupaniniedoprowadziławodydodomu?Przecieżjest
wpodwórku–zagadnąłDamian,nierozumiejącskargi.
–Czemu?–prychnęła.–Bojawiem?Wszystkokosztuje,
apieniędzyzmojejemeryturyledwiestarczadopierwszego.Zrobić
panomherbaty?–zagadnęła,kierującsiędoszafki,naktórejstało
blaszanewiadrowypełnionedopołowywodą.
–Niekłopoczsię,babciu!–zawołałTomasz,zachęconyjej
szczerością.–Usiądź,pogadamy.Późniejsięnapijemy.
Odwróciłasięwjegostronę,anajejstarejpomarszczonejtwarzy
pojawiłsięciepły,dobrodusznyuśmiech.
***
–Niesądziłam,żejestjużtakpóźno!–rzuciłaMartawkierunku
dopierocopoznanejnowejdziewczynyDamiana.
Dochodziładrugawnocy.Zbieraływłaśnienaczyniazestołuoraz
resztkiniedojedzonychpotraw.ŻonaTomaszabyładrobną,delikatną
blondynkąśredniegowzrostuzładnątwarząiszarymioczami,
natomiastMartyna,partnerkaDamiana–wysoką,szczupłąbrunetką
zwydatnymbiustemiwcięciemwtalii,ubranąwczarnelateksowe
spodnieijaskrawą,różowąbluzkęzbłyszczącymnadrukiem„Love”.
Wysokielakierowaneszpilki,będącedopełnieniemwyzywającego
zestawuubrań,leżałyrozrzuconewkąciepokoju.Ufarbowane
naczarnygranatwłosyupiętemiałanaczubkugłowyicochwilajakiś
kosmykuparciespadałnajejczoło.Odgarniałajewypielęgnowanymi
dłońmi,prezentującprzyokazjiokazałąbiżuterięidługietęczowe
tipsy.Miałaintensywniepodkreśloneczarnebrwiimocno
wytuszowanerzęsy,tłustącerępokrytąwarstwąpudruigłęboką
opaleniznębędącąefektemczęstychwizytwsolarium.
–Długosięznacie?–zapytałaMarta,zgarniającokruszki
zeszklanegoblatu.Miałanasobiebiałą,luźnąkoszulęidopasowane
niebieskiedżinsy.Długiejasnewłosyściągniętegumkąopadałynajej