Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
doNajświętszejPanienkiuciekaćsięzaochroną.Mówię
mu,chodź,zmówimyróżaniec,wtedyodgonimyzło,
któretuchcewleźć,aleonniechciałmniesłuchać.
Powiedział,żechcemusięspaćiwżadnedusze
prze​klętewnie​to​pe​rzuuwię​zioneniewie​rzy.
Mamo,proszę,niewygadujgłupot!Ojciecniemal
podskoczyłzezłości.Tatamiałudar,alekarzepodali
mulek,naktó​regoskład​nikbyłuczu​lony.
Babciapokiwałagłową,jakbyczułasięwobowiązku
zgo​dzićzesło​wamitaty.
Tak,tak...Jakzabraligodoszpitala,widziałam
naniebiebiałągęś,jakleciałasamotnienazachód.
Wiedziałam,żeztegojużniewyjdzie,bojegoDusza
od​la​tuje.Nie​ważne,cobymupo​dali,itakbyumarł.
Ojciecgłębokowestchnął.Widziałem,jakjegowzrok
skrzy​żo​wałsięzewzro​kiemmamy.
Za​razksiądzprzyj​dzie,amama...
Opo​wia​daj,bab​ciu!prze​rwa​łemta​cie.
Przypomniałomisięwtedy,jakBronekkiedyśkonia
wyprowadziłkołoBurzyńskich.Tambyłotakieniewielkie
bajoro,którelatemwysychało,alewiosnąbyławnim
woda.Musiałobyćgorąco,boBronekpołożyłsię
nachwilęnarowieizamknąłoczy.Gdyjeotworzył,
zobaczyłoboksiebiezająca.Podniósłsięcicho,zdjął
koszulę,żebymiećwcogozłapać,izacząłsięskradać.
Azającjakbynigdyniczacząłkicaćwstronębajora.
Bronekzanim.Całyczaswydawałomusię,żezaraz
gozłapie,alezająchyc,hycijużnadbajorkiem.
NotoBronekpomyślał,żeterazmujużnieucieknie,ale
narazzającwskoczyłdobajoraizamieniłsię
wliszajowatąropuchę.Bronekzdążyłnaszczęście
powiedzieć:„WszelkiduchPanaBogachwali!”,bogdyby
niezdążył,toropuchabygooplułaibyłbytampomarł.
Tenduchpo​przy​siągłBron​kowize​mstęi...