Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZ​DZIAŁI
Niewiem,dlaczegowszyscysamobójcywpromieniu
dziesięciukilometrówwybieralitowłaśniedrzewo
narozstajudróg.Rozłożystybuknaszpikowanybył
przybitymikrzyżami,któremiałyupamiętniaćprzerwane
nagleżycie.Gdyjakokilkuletnidzieciakpierwszyraz
przyjechałemlatemnawieśdodziadków,byłoich
dwadzieściadwa.Późniejdwadzieściatrzy,cztery...
Dwudziestypiątyznalazłemsześćlattemuwspólnie
zeZbyszkiem.Wracaliśmyzgrzybów.Robiłosięjuż
ciemno.Laspowoliwypełniałycienie,któreżarłocznie
wgryzałysięwdziecięcąświadomośćibudziływszystkie
usłyszanehistorieoduchach,wilkołakachizmorach.Nie
zdziwiłbymsię,gdybymojewłosystanęłyzprzerażenia
nabaczność.Koszykgrzybówciążyłmicorazbardziej.
Zniknęładumazebraniasmukłychkoziarków
iprawdziwków.Zbyszek,choćodwalatastarszy,szedł
przygarbiony,czujny,jakbyzachwilęcośmiałowypaść
zlasu.To„coś”napewnotambyło.Czaiłosięiśledziło
każdyruch.Wstarychlasachmieszająsięzesobąświaty
żywychiumarłych.Takmówiłababcia.Takmówiłyinne
starekobietyzewsi.PrzysięgałynaMatkęBoską
iJezusa,żemówiąprawdę,gdyniemalposikany
zestrachupróbowałemodrzucićodsiebieichsłowa,
skryćsięprzednimiwzapewnieniachrodziców,
żeduchówniema,żetojedyniewiejskizabobon.Tłukły
midogłowy,żeposkręcanekorzeniegłębokowlesie
tworząpodziemnekrólestwo,gdzieczłowiekaczeka
zguba.Starelasyniebojąsięsiekieranidrwali.Niejeden