Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
1
Pokójbyłjasnyidosyćprzestronny,wymalowanynabia-
ło,zjaskrawym,potwornieirytującymoświetleniemzgóry.
Piotrchciałodruchowousiąść,aleniebyłotużadnegokrzesła,
gorączkowoprzebiegałmyślamiwydarzenia,któremogłygotu-
tajprzyprowadzić.Przypomniałomusiękilkaspotkańitenje-
denwyjazddoNowejHuty,dojakiegośmieszkaniakołoPlacu
Centralnego.
–Chodzioto,żebydziałaćrazem,bowtedyjestjakaśszan-
sa,marzecniemożesiępowtórzyć–mówiłStaszek,gestykulując
szeroko.–Gdybędziemyrazem,topoczujądonasrespekt,boich
głównyceltoszczućnasprzeciwsobie.
Nieznajomifacecikiwalizezrozumieniemgłowami.Pogrzyba
zachciałomisięfraternizowaćztymirobolami?–Piotrczuł,że
ogarniagobezradnawściekłość.Chodziłwkółkopotymbiałym,
ślepympokojuiniechciałnawetwmyślachnazwaćgocelą–prze-
cieżmniechybakurwaniezamkną,cojatakiegozrobiłem?Za
trzydnimamegzamin!
Chodziłcorazszybciej.Paliłpapierosyjednegozadrugimicho-
dził,tostawałnagleiwaliłwdrzwipięściami,otwartymidłońmi,
alemiękkimateriałtłumiłświetnieiprawdopodobnieniktgotam
niesłyszał.Czegooniodemniechcą,przecieżnicniemogąmi
zrobić.
–Oniciwszystkomogązrobić,onisąpanamitegoświata–głos
Staszkadudniłmuwmózgu.
Pocojatamznimposzedłem?Piotrsięgnąłpopapierosa,ale
skończyłasiępaczka.
–Puściciemnieskurwysyny!–ryknąłnacałegardło,zwście-
kłościązgniótłpustąpaczkęicisnąłnapodłogę.Bezszelestnie
otworzyłysiędrzwi.Nawyciągnięcierękizobaczyłfacetawcy-
wilnymubraniu,któryprzyglądałmusięzuśmiechem.Wydawało
musię,żeskądśgozna.
9