Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięnaposiedzeniuoczasie.
–Dziękujępanu,panieWielkiSekretarzuodpowiedziałkrótko
nowoprzybyłyizająłswojemiejsce.
–Zawszepodkreślam,żepunktualnośćświadczyopodejściu
poszczególnychczłonkówPartiidoposiedzeńidopozostałych
współkolegów.
WielkiStrażnikutkwiłnieruchomowzroknajednymzplakatów.
Siedziałwyprostowany,cojeszczebardziejpodkreślałojegoatletyczną
budowę.Ubranybyłwniecopodniszczonymundurpolowy,który
mimowszystkododawałmucharyzmy.Podobniejakkaburazbronią
przypasie.Zcałegoobliczabiłasiłaiopanowanie,aanalityczne
spojrzeniezdawałosięnieustannieoceniaćkażdegorozmówcę.
Obajsiedzielidobrąchwilęwmilczeniu,przerywanymjedynie
cichymipomrukamiWielkiegoSekretarza,któryzdawałosię,żecoś
sobierachował.Wreszciedrzwisięotworzyłyidośrodkawkroczyli
WielkiInwentaryzatoriWielkiRachmistrz.Tenpierwszyodznaczał
sięsporątuszą,cozdawałosiępasowaćdozajmowanegoprzezniego
stanowiska.Miałnasobieotłuszczonyfartuchidziwnączapkę,jaką
niegdyśnosiłysprzedawczyniewsklepachrzeźniczych.Jego
pucułowatatwarzwydawałasiępełnaskupienia,amałeoczy
bezustanniesięporuszały,jakbywposzukiwaniurozwiązańnacoraz
tonowepiętrzącesięproblemy.WielkiRachmistrzbyłchyba
najstarszyzewszystkich.Jegotwarzzazwyczajzdobiłpełen
zakłopotania,aleipoczciwościuśmiech.Eleganckikiedyśgarnitur
posiadałwielesprućiłat.Rachmistrznigdynienosiłinnego.
Zprzedniejkieszenisterczałydwaołówki.Wchudejpomarszczonej
ręcetrzymałniewielkistaromodnyneseser.Wydawałsięterazbyć
czymśbardzoporuszony,wręczprzestraszony.Nowoprzybyli
rozmawialiprzyciszonymigłosami,alejaktylkootworzylidrzwi
magazynuczyteżsaliobrad,zamilklinatychmiast.Zapadłachwila
kłopotliwejciszy.WielkiSekretarzzsumowałjakieśliczby,zapisał
jenakartce,poczymwreszcieuniósłgłowę.
–...tak,zgadzasię,terazsięwszystkozgadza...Witam
szanownychkolegów!Poprawiłpalcemokulary,którezaraz