Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ZKOSĄLEPIEJNIEZACZYNAĆ
młodychpiłkarzyitłumaczyimkrótkoswojąflozofę:
„Umniesięzapierdala.Ktoniezapierdala,tenniegra”.
USzczepańskiegowyglądałotopodobnie.Lubiłpowta-
rzaćmłodymzawodnikom:„Albobędzieszpiłkarzem,
albomaminsynkiem”.
Obowiązkowympunktemprzygotowaniadorozgry-
wekbyłzimowyobózwgórach,naktórymnonstopza-
pieprzaliśmy.Pewnegodniatreningkondycyjnypolegał
natym,żewbiegaliśmynabardzowysokiewzniesienie.
„Burza”byłnagórze,ajegoówczesnyasystentMirosław
Jabłońskimierzyłnadoletętnozawodnikom.Jedenznich,
ledwożywy,wyraźniemiałdość.Jabłońskiprzyłożyłpal-
cedoszyidelikwentaiwyszło,żefacetmatętnowoko-
licachdwustu.Dałznać„Burzy”,żepiłkarzmusinarazie
spasować.Apierwszytrener:
-E,dajspokój.Nicmuniejest.Niechzapieprzana
górę!Stoiioddycha,więcmożebiec.
Treningiu„Burzy”byłytakie,żeniektórzymielidość
nawetzbieganiazgóry.Wymyśliliśmy,żebędziemyzjeż-
dżaćnadupach,alejedenkoleganadziałsięnawystają-
cyspodśniegukołek.Porysowałsobietyłekiodtamtej
poryjużzawszezbiegał.
Nigdyniezapomnęteż,jakktóregośdniaobozupo-
szliśmynastołówkę,żebyzjeśćobiad.Chłopakiwminutę
opróżniłytalerzezogórkową,poczymodrazupoprosili
kucharkęodokładkę.Zanimwłożyłemłyżkędozupy,oni
atakowalijużdrugąporcję.Itrzecią.Czwartą…
25