Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Babciazostałazcórką,aMartazulgąudałasiędokuchnilMusiała
wejśćnakrzesło,boniedosięgałagórnejramyokna,nawetstającna
palcachlOknoniewydawałosięwcalebrudne,możetylkozewnętrz-
naszybabyłatrochępokrytaulicznymkurzem,aleMartadociskała
szmatkętak,jakbynaszybiezalegałyprzyschnięteigrubewarstwy
pyłulRuchyrąkbyłycorazbardziejautomatyczne,amyślicorazbliż-
szewewnętrznegoświata,któremuMartajeszczechwiląwcześniejza-
przeczałal
Czasemsięsypięjakdrobinkipiasku
wodmierzającejczasklepsydrze.
Ziarnkopoziarnku.
Myślzamyślą.
Nadziejazanadzieją.
***
Możnarozbićsięwciszyiniktniezauważy,niktnieusłyszy.
–Skończyłaśwreszcie?–Głosmatkiprzywołałjązpowrotemdo
babcinejkuchnil–Jajużdwadużeoknazdążyłamumyć,atyprzy
jednymsięguzdrzeszl
–Chciałamdokładnie…
–No,zejdźzkrzesła,sprawdzęczyniemasmugl–Matkaprzyglą-
dałasięuważnieszybie,dlaświętegospokojuprzecierającjąsuchą
szmatkązmikrofibrywkilkumiejscach,poczymzamknęłaoknoipo-
chwaliłaMartę,żenawetnieźlejejposzłol–Widzisz?Jakniebujasz
wobłokach,tylkorobiszcośkonkretnego,toodrazuwidaćefektyl
PominucieMartazamknęłasięwłazience,żebyzapisaćnatelefonie
wszystkiemyśli,któreprzyszłyjejdogłowypodczasrobieniaczegoś
konkretnegol
19