Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pielęgniarzzostawiłotwartedrzwidopokoju,gdzie
pracownicytrzymaliswojerzeczyosobiste.Wykorzystał
tojedenzpacjentów,którypostanowiłoddaćmocz
wmiejscuwyjątkowodotegonieprzystosowanym.Trafił
wsamśrodektorebkiMarioli.Nowejiwyglądającej
nadrogą.
Nieszczęśnikkolejnąnocspędziłna„wyciągu”.
Już,jużpośpieszyłago,wyciągającgłowęipatrząc,
ktostoizajegoplecami.NowickiJakub,proszę.
Zagrzechotałykolejnetabletki.
Przyjdępóźniejpowiedziała,gdysięodsunął.Mam
cośdlaciebie.
Tackazjedzeniemprzypominaławykreskołowy
sporządzonyprzezwyjątkowosumiennegoksięgowego.
Okrągła,podzielonakawałkiemplastikunatrzyrówne
części,anakażdejstrzępjedzenia.Minimum,które
pozwalałonaprzeżycieisprawiało,żedałosię
przetrzymaćdoobiadubezkoniecznościodwiedzania
szpitalnegosklepiku.Gabrielomijałtomiejscezdaleka.
Portfeltrzymałwzamykanejszafceobokłóżka.Pieniądze
schowanewjegownętrzuitakniewystarczyłybynanic
więcejniżkilkabułekiserek.Właścicielsklepudyktował
ceny.Jedynakonkurencjamieścasięwprawdzie
kilkadziesiątmetrówodjegoprzybytku,alenieotwierała
sięwweekendyiświęta.Wdni,gdydoTworek
przyjeżdżaliludzieodwiedzający.
Czasami.
Usiadłwrogustołówki.Chciałmiećwidoknadrzewa.
Szpitalbyłynajlepszymkurortem,wjakimkiedykolwiek
sięznalazł.Wystarczyłoopuścićmurybudynku,
awchodziłosiępraktyczniewsamśrodeklasu.Mimo
deszczowegolataiamplitudtemperatursięgających
15stopniGabrielczułsięwyjątkoworześko.Zmiany
pogody,awszczególnościupalnedni,zawszesprawiały,
żemiałochotęzamknąćsięwpiwnicyznadzieją,
żeopuścidopierojesienią.Wolałprzeczekaćnajgorsze.
Teraznawetsięniepocił.Zobojętniałnawszystko.
Podniósłztackikromkęchleba.Masłanietykał
oddawna.Podejrzewał,żecodziennieitakdostajeten