Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
gowychowywała,kiedymatkapojechałazagranicę,była
bardzoreligijna–dlategozaszczepiłatęwiaręrównież
chłopcu.ToprzedewszystkimIgłaprzekonałWiatra,żeby
tenzostałministrantem.
DziśdyżurprzyliturgiiprzypadałWiatrowiiBiałemu.
Białynapewnosięspóźni–pomyślałWiatr,zdejmując
zgłowyczapkę.Piotrekbyłdotegoprzyzwyczajony,
dlategonieburzyłsięzbytnio,żeitymrazemzastąpi
kolegęwobowiązkach.
Kościółbyłjeszczenieoświetlony,alewzakrystii
świeciłosięświatło.Dziśmszęmieliodprawićproboszcz
inowywikary,któryuczyłreligii.Chociażpozajęciach
wszkoleuczniowiemusieliprzejśćkawałekdrogidosali
katechetycznejznajdującejsięwdomuparafialnym,klasa
zawszestawiałasiętamcała,bezwyjątku.Niebyłoani
jednegoucznia,któregorodzinanieposyłałaby
nakatechezę–przychodziłynawetdziecipartyjniaków.
Wiatrzapukałwdrzwi.Niesłyszącodpowiedzi,wszedł
dalej.Nakrześlesiedziałproboszcz.Jeszczeniebył
ubranywszatyliturgiczne,tylkowsutannę,wktórej
chodziłnacodzień.Przednimklęczałwikary.Wpierwszej
chwiliWiatrpomyślał,żemłodyksiądzsięmodli,ale
zauważyłdziwnywyraztwarzyproboszczaipodkasaną
sutannę.Topowstrzymałogoprzedwypowiedzeniem
słówpowitania:„NiechbędziepochwalonyJezus
Chrystus”.Dopieropojakimśczasiedotarłodoniego,
cosiętamdzieje.Chłopakpoczerwieniałzezmieszania
iniedowierzenia.Wtymmomenciespojrzeniaproboszcza
ichłopcaskrzyżowałysię.Wiatrodwróciłsięgwałtownie
iwybiegłzzakrystii.
–Zatrzymajsię,chłopcze!–Usłyszałzaplecamiostry
głosproboszcza.–Lećzanim!Złapgo!Onniemożestąd
wyjść!
Wiatrbiegł.Uciekałprzedtym,cozobaczył.Naglejego
nogiwpadływpróżnię.Poczułprzeszywającyból,
achwilępóźniejpochłonęłagoczarnaczeluść
nieświadomości.