Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Notoprzepraszam,zasugerowałemsięaustriacką
rejestracjąpańskiegosamochodu.Proszępoczekać
naławeczcelubwejśćdokościoła.Możeznajdziesię
wolnemiejsce.Dziśmszaszkolna,dlategokościółpęka
wszwachznowusięuśmiechnął.Dowidzenia.
Markwszedłdokościółkaposchodachwyłożonych
granitem.Rzeczywiściebudynekbyłpełnypobrzegi.
Wszędziemłodetwarze.Częśćmłodzieżysiedziała
grzecznie,wpatrującsięwołtarz,aczęść,przeważnie
chłopcy,kręciłasięniespokojnie,szepcząccośmiędzy
sobą.
Przerzuciłwzrokzbożychowieczeknamuryowczarni.
Nigdybymnieprzypuszczał,żetakmożewyglądaćpolski
wiejskikościółpomyślał,rozglądającsięwokół.Wnętrze
byłowykończonezogromnympietyzmem.Piękne
kolorowewitrażewoknachrzucaływesołerefleksy,
zabarwiającścianynaniebiesko.Niebieskojakwniebie.
Jeszczepiękniejprezentowałsięołtarz.Wzrokpatrzących
przykuwałypostaciMatkiBoskiejidzieciątkadumnie
stojącychnatleciemnobłękitnejścianyozdobionej
gwiazdami.
SielskoianielskoprzemknęłoMarkowiprzezmyśl.
Przyjrzałsięuważnieksiędzusiedzącemuprzyołtarzu.
Byłtomężczyznaokołosiedemdziesiątki,osiwej
czuprynieimiłejtwarzy.Tusza,takczęstospotykana
uprzedstawicielipolskiegokleru,nadawałatemu
człowiekowiwyrazdobrotliwejpoczciwości.Całajego
postaćbyłajakbyotoczonapozytywnąaurą.
PokilkuminutachMarkzpewnymzniecierpliwieniem
spojrzałnazegarek.Zawszenudziłsięnamszy.
Zprzekonaniabyłagnostykiem.Niezdeklarowanym
ateistą,alenapewnoniezagorzałymchrześcijaninem.
Chociażpoddałsięwprzeszłościwszystkimkatolickim
obrządkom,takimjakkomuniaibierzmowanie,iwziął
zMartąślubkościelny,wduszyniewierzył,żematodla
Bogajakieśznaczenie…jeśliOnrzeczywiścieistnieje.
CzasamichodziłzMartąnamszę,przeważniewświęta,
alerobiłtotylkozewzględunażonę.Naszczęściemsza
sięskończyła.Zostałotoradośnieodnotowanerównież