Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odpowiedziałemjejcicho,aonawestchnęła.
Kochamcię,tatusiu.
Ajaciebie,skarbie.
Usnęłaszybciej,niżsięspodziewałem.Jeszczeprzez
chwilępozostałemprzyniej,byniezerwaćcieniutkiej
niteczkitrzymającejweśnie.Zamknąłemnamoment
oczy.Zapachjejwłosówumytychszamponem
brzoskwiniowymbyłprzyjemny.Poczułemsięsenny.
***
Obudziłemsięgodzinępóźniej,gdypieszacząłhałasować
nakorytarzu.PowinienspaćuKarola,leczodczasu
pogrzebusynniechciałwidziećgonaoczy.Byćmoże
uważał,żewjakimśstopniuAtlaszastąpiłElżbietę
wnaszymdomu.Próbowałemznimporozmawiać,ale
buntowałsię,irytowałiodtrącałkażdymójgest.Miał
dziesięćlat,nadalbyłdzieckiem,któreniemogło
pogodzićsięześmierciąmatki.Elarozmawiałaznim
wielerazy.Uważała,żebyłnatyledojrzały,byzrozumieć
stan,wjakimsięznajdowała.Byćmożerozumiał,ale
tęsknotastałasięmiażdżącaidawaławeznakikażdemu
wrodzinie,zwłaszczadzieciom.
Wstałempowoli,przykryłemmojąmałąksiężniczkę
iwyszedłemnakorytarz.Atlasrozrabiałnaswojej
poduszceprzyzamkniętychdrzwiachpokojuKarola.
Uspokoiłemgoniecoiuchyliłemdrzwi.Synspałzwinięty
wkulkę,akołdraspoczywałanaziemi.Podniosłem
jąiopatuliłemKarola.Lampkanocna,rzucającaświatło
najegoprawypoliczek,ukazywałazaschłełzy.
Pocałowałemgowczoło.
Niejestemmały…wymamrotałprzezsen.
Karoltowesołychłopak.Rozwijałsiętaksamojakjego
rówieśnicy.Byłszczupły,wysokiiuwielbiałgraćwkosza.
Trenowałtensport,więcrazemzEląuznaliśmy,żejeśli
lubikoszykówkę,powinniśmymupomocrozwijaćsię
wtymkierunku.Naścianiewpokojuwisiałyplakaty
różnychgwiazdNBA.Ubrania,buty,plecakoraztelefon
komórkowywszystkomusiałobyćzwiązane
zgwiazdamikoszykówki.Cieszyłemsię,żejegopasja
dodawałamuskrzydeł.Miałswójcel,doktóregodążył.