Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żając,podszedłdostołujużniecowolniejszymkrokiem.Uścisnąłdłońdok-
tora,poczymodwróciłsięwstronęAdama.Spojrzałmuprostowtwarz,
jakbychciałwybadaćoczymchłopakterazmyśli.Jednaknieodezwałsię
choćbyjednymsłowem.Nietrwałotodługo,możedwadzieściasekund,ale
tylewystarczyło,żebyAdamzrozumiał,żemakłopoty.
Możeusiądziemy?-ZaproponowałChudy.
Konarskinawetniezauważył,żejegopartner,dołączyłdonichjużchwilę
temuiterazstaliweczterechwpustejsali.Milczeli.DoktorJeżyk,usiadł
niemalnatychmiastniczymtresowanypies,któremuwydanokomendę.
Adamzrobiłtosamo.Witek,ociężaleosunąłsięnametalowekrzesło.Przy
jegogabarytachwyglądał,jakbysiedziałnadziecięcymkrzesełku.Kolana
niemieściłymusiępodblatem.Krótkimomentwierciłsię,próbujączało-
żyćnogęnanogę.Wkońcuodpuścił.SpojrzałnaKonarskiego.Tenjako
jedynynadalstał.Rozglądałsiępoobszernympomieszczeniu,jakbychciał
ocośjeszczespytać,zanimzaczną.
Tak,dorzeczy.-Burknąłwkońcupodnosem,przystawiającdlasie-
biekrzesło.Zwewnętrznejkieszeniwojskowejkurtki,wyciągnąłnotes
oprawionywczarnąskórę.-Długopis,detektywieChudziński.-Powie-
działspokojnymwręczdyplomatycznymtonemgłosu.Widaćbyłogołym
okiem,żewielegotakakurtuazjakosztuje.
Chudy,zacząłprzeszukiwaćwnętrzeswojejtorby.Przypominałatrochę
damskątorebkę.Dlategopogrzebałwniejnieudolnie,poczymdałzawy-
granąizacząłwyjmowaćposzczególneprzedmioty.Położyłnablaciebłę-
kitnąpaczkęCameliwmiękkiejoprawie,półlitrowąbutelkęwodyigazetkę
zpromocjami.Miałwrażenie,żepapier,zktóregobyłazrobiona,nadal
śmierdzipopołudniowymincydentemzichciasnegobiurawkomisariacie.
Nasamowspomnienie,zebrałomusięnamdłości.Konarskiteżtomusiał
poczuć,boprzewróciłoczami,jakbychciałpowiedzieć:Schowajtogówno
idawajtenjebanydługopis.
9